Myślę, że to już tradycja, że pierwszym wpisem jakim zaczynam blogowy nowy rok, jest podsumowanie minionego. Specjalnie dużych planów na 2018 nie miałam, trochę chciałam aby życie samo mnie popchnęło, nad niektórymi rzeczami wiedziałam, że muszę popracować. Jaki był ten 2018 rok, który niedawno się zaczął, a już się skończył?
Styczeń
Początek roku rozpoczęłyśmy od leniuchowania i spacerów po plaży. Ze względu na Freyę na Sylwestra wyjechałyśmy nad morze, gdzie dziewczyna fantastycznie się odnalazła i pokazała, że pojedyncze wystrzały nie robią na niej wrażenia. Do domu wróciłyśmy wypoczęte i pełne nowej energii. W sam raz na kolejny zjazd kursu na behawiorystę. W styczniu również przekazałam zebrane dla Argo (podopiecznego „Fundacji SOS dla Jamników”) fanty podczas Projektu Prezent. Nie można też zapomnieć o współpracy z firmą Rogy.dog, dzięki której mogłyśmy przetestować ich naturalny serowy gryzak Churpi.
Luty
Razem z Freyą wzięłyśmy udział w pierwszym spotkaniu HDR Wataha Warszawa, niestety z powodu cieczki Frei nie dotarłyśmy na następne spotkania. Ostatecznie nie wzięłyśmy udziału w HDR, ale może jeszcze kiedyś nadrobię zaległości. 😉 W lutym wzięłam udział w konferencji „Zachowanie, Zdrowie, Żywienie” organizowana przez Dog&Sport. Pod względem spacerowym, to był dobry miesiąc, gdzie regularnie szwendałyśmy się z Freyą po laskach, lasach i polach.
Marzec
Najważniejszymi wydarzeniami tego miesiąca były wszystkie zdarzenia powiązane z adopcją Iggy’ego – wizyta przedadopcyjna, zakup karmy, zabawek i w końcu wycieczka pod Kraków po małego bąbla. I późniejsze niespanie po nocach, wychodzenie milion razy w ciągu dnia na siku czy pilnowanie relacji psów. A przecież w marcu był jeszcze trzeci zjazd kursantów i wystawa psów rasowych w Pruszkowie. 😉 No i w tym miesiącu nabyłam swój nowy aparat Olimpusa, dzięki czemu zaczęłam trochę inaczej patrzeć na fotografię psiaków.
Kwiecień
Zaczął się Świętami, a zatem Freya i Iggy niedzielę Wielkanocną spędzili w obcym miejscu z obcymi ludźmi i oboje zachowywali się bardzo ładnie. Freya nawet poruszała się po jednym pokoju (szok! Zwłaszcza, że ona miała bardzo duży problem z poruszaniem się na śliskich powierzchniach.), a Iggy był grzeczny, ładnie dawał znać kiedy musi wyjść na dwór i nikogo nie zjadł (wtedy jeszcze nie zjadał ludzi :P). W Lany Poniedziałek na rodzinną kawę pojechał tylko Iggy, który nadal nie przejawiał morderczych instynktów, spał wujkom na stopach pod stołem, chętnie brał kawałki parówek i kurczaka od obcych, dał się głaskać i nawet zaczepiał obce mu osoby, aby dalej go karmiły.
Byłam na kolejnej wystawie, tym razem w Nadarzynie. W kwietniu również rozpoczęliśmy z Iggym kurs psiego przedszkola w Centrum Kynologicznym ZUZIK. A w ramach kursu behawioralnego, przeprowadziłam swoją pierwszą konsultację behawioralną. Aby Freya również miała swój intensywny czas ze mną, zaczęłyśmy regularniej biegać. Nie mogę również zapomnieć, że to właśnie w kwietniu rozpoczęliśmy sezon działkowania. 😀
Maj
A jak maj, to i majówka na działce. 😉 Jechaliśmy wtedy z wujkiem i jego rodziną, a pieseczki były tak dzielne, że nie robiły najmniejszych problemów z tego, że są w obcym aucie z obcymi ludźmi. Coś czuję, że obecnie ten numer by nie przeszedł, ale dobrze, że wtedy się udało. 😉 Kolejny miesiąc i kolejna wystawa. 2018 rok był bardzo intensywny pod tym względem, chyba do tej pory nie byłam na tylu wystawach w ciągu jednego roku. W maju wraz z Freyką wzięłyśmy udział w 8 Wegańskim biegu. Startowałyśmy wtedy na 5km i nawet z 3km Freya przebiegła. Pozostałe 2km ją niosłam, bądź bardzo miły Pan Pszczółka. Niestety Freycia zestresowała się trochę ilością ludzi na wąskich ścieżkach i pewnie było jej też za gorąco. Ale była dzielna, jak na psa, który uciekał na widok tłumu i hałasów, to dała z siebie bardzo dużo! Natomiast z Iggym spróbowaliśmy swoich sił w zajęciach z noseworku.
Czerwiec
Chyba lubię początki miesiąca z lekkim przytupem i tak, czerwiec zaczął się od sterylizacji Frei. A skoro jesteśmy przy zdrowiu i weterynarzu, to jeszcze w tym miesiącu odkryliśmy, że psiaki mają lamblie i zaczęło się wielkie leczenie, które trwało dobre trzy miesiące. Z pogranicza pozytywnych i trochę smutnych rzeczy to 8-10 czerwca odbył się ostatni zjazd kursu na behawiorystę zwierzęcego COAPE. Szczerze Wam powiem, że to był najlepszy zjazd ze wszystkich. Totalnie na luzie, z dużą dawką wiedzy, która łączyła zagadnienia, jakie do tej pory poznaliśmy i nowe zagadnienia, które rzucały spowodowały, że w innym świetle spojrzało się na różne aspekty psiego (czy kociego) zachowania. No i ludzie byli mega, sympatyczni, z różnym doświadczeniem, pełni pozytywnego nastawienia i humoru. W lipcu, Iggy miał okazję poznać Tajgę (Tajga owczarek mazowiecki kelpie), a ja uznałam, że w Parku Skaryszewskim pojawimy się jeszcze nie raz na spacer.
Lipiec
To już pewnie będzie nudne, ale w lipcu byłam na kolejnej wystawie (Nowy Dwór Mazowiecki). 😛 Normalnie zaraz przestanę o nich pisać, bo nie ma prawie, że miesiąca bez wystawy psów rasowych. 😛 To teraz z innej beczki, w lipcu nawiązałam współpracę z Wydawnictwem Nowa Baśń, dzięki czemu mogłam zrecenzować książkę „SFORA”. A oprócz tego świętowaliśmy pierwszy rok adopcji Frei! 😀
Sierpień
W sierpniu w ramach pisania pracy dyplomowej, przeprowadziłam konsultację behawioralną, która posłużyła mi potem jako materiały do tejże pracy. Oprócz tego blog obchodził swoje 4 urodziny! Ale ten czas zleciał. Ale według mnie, najważniejszym wydarzeniem był wyjazd na Mazury. 😀 Po powrocie okazało się, że Freya ma stan zapalny w nadgarstku, który całe szczęście szybko się wyleczył. Oprócz tego Iggy kontynuował socjalizację na dużych, głośnych imprezach. No i nie można pominąć spotkania z Domi i Krychą z „Przez Świat z Labradorem„.
Wrzesień
I kolejna socjalizacja na Latających Psach, na której, o dziwo pojawiliśmy się wszyscy, mimo, że początkowo miał jechać tylko Iggy. Ale jak widzisz, że pies, który sam z siebie nie wychodzi przez drzwi wyjściowe, nagle to robi, to nie dyskutujesz tylko go zabierasz. 😉 Ostatecznie, mimo dużej ilości psów i ludzi, Freya dała radę. 😉 A Iggy’emu ten wyjazd też się przydał. Z innych wydarzeń psiarskich, razem z Iggym spacerowaliśmy po lasach w Międzylesiu podczas eventu „Zabierz PIESia do Międzylesia„. Niestety wrzesień przyniósł ze sobą też smutne wydarzenie, jakim było odejście Frei. Do tej pory mocno to przeżywam i cieszę się, że Iggy jest, bo chyba rozpadłabym się na milion kawałków, gdybym nie musiała się szybko ogarnąć i nie miała kolejnych wyzwań, które mi chłopak dostarcza.
Październik
W październiku z Iggym wędrowaliśmy po Warszawie, bywając w nowych i starych miejscach spacerowych. Ciężko wracało się do domu, dlatego długie spacery były wskazane (no i do była też dobra wymówka, przecież trzeba wyspacerować pieseczka!). Ponownie wzięłam udział w krajowej wystawie, która odbywała się przy okazji Euro Dog Show. Październik nie pozwolił zwolnić tempa i zmienić wcześniejszych planów, dlatego nie zrezygnowałam z wyjazdu do Paryża, bo jednak zmiana otoczenia się przydaje. Dodatkową atrakcją była rozcięta opuszka Iggyego i tasiemce, które pomimo dość częstych badań nie zostały znalezione…
Listopad
W końcu poszliśmy na zajęcia z posłuszeństwa, które przez robactwo stały pod znakiem zapytania. Ale ostatecznie udało się wszystkiego pozbyć przed samymi zajęciami, co pozwoliło nam uczestniczyć w szkoleniu. W ramach współpracy z Belcando, Iggy testował suchą karmę dla juniorów Belcando Junior Lamb&Rice. Oprócz tego zorganizowałam zbiórkę dla Schroniska w Gaju i wzięliśmy udział w propagowaniu akcji #śmieciwłapy czyli psiarze przyłączają się do akcji zbierania śmieci w lasach i nie tylko.
Grudzień
W grudniu ukończyliśmy kurs dla posłuszeństwa dla starszaków, z oceną bardzo dobrą! Pojechaliśmy z Iggym na Łapa Targ, wzięliśmy udział w spacerze świątecznym zorganizowanym przez HDR Wataha Warszawa. W połowie grudnia Iggy obchodził swoje pierwsze urodziny! A przed Świętami pojechaliśmy do Schroniska w Gaju zawieźć im zebrane dary, których było baaardzo dużo. Przed Świętami byliśmy też z wizytą u naszego Pana Doktorka, bo jak się okazało Iggy nabawił się jakiegoś stanu zapalnego i nie chciał nic kompletnie jeść. :/ Antybiotyki, kroplówka, probiotyki i prebiotyki, wygrzewanie pod kocykiem i chłopak wrócił „do żywych”. W grudniu w ramach współpracy z Lisią Norą testowałam torbę z motywem górskim i przyglądałam się obrazowi na płótnie. Oczywiście nie można pominąć końcówki roku, jaką był wyjazd sylwestrowy nad morze. 🙂
Mimo wszystko to był dobry rok.
Nie robię postanowień na Nowy Rok. Prędzej rozmyślam nad planami, jakie można zrealizować. 😉 Jeżeli chodzi o Iggusia to na pewno będziemy robili podejścia do dogtrekkingów, które mi się marzą od wielu lat. Ale zanim weźmiemy się za „sporty”, to czeka nas kastracja i prześwietlenie bioder (przed rozpoczęciem jakichkolwiek prób do bawienia się w psi sport, chcę mieć pewność, że biodra są w porządku). Gdy Iggy będzie odpoczywał i dochodził do siebie po operacji, ja będę się szkolić z motywacji i agresji. W planach mam jeszcze dokształcanie we własnym zakresie (głównie z książek). Ale zobaczymy co jeszcze nam przyniesie 2019 rok. 😉
A jaki był Wasz 2018 rok? Pełen wzlotów i upadków? A może był w miarę spokojny? Macie już plany na nowy, 2019 rok?
U nas rok 2018 mało aktywny pod względem wyjazdów, szkoleń itp, ale za to pracowaliśmy wspólnie nad poprawieniem relacji między sobą 🙂 Nie było źle! Sama też nie robię postanowień na ten rok, czekam po prostu na rozwój wydarzeń 🙂
Poprawianie relacji to bardzo aktywne działania! 😀 A na szkolenia jeszcze przyjdzie czas. 😉 Co się odwlecze to nie uciecze. 😉