Podobnie jak w 2017 roku, tak i w 2018 na Sylwestra wyjechaliśmy z dużego, balującego i głośnego miasta nad cichsze i spokojniejsze morze.
Pojechaliśmy dokładnie w to samo miejsce (Jantar), dokładnie do tych samych gospodarzy (Pokoje Gościnne Familia) co w zeszłym roku, jednak czas spędziliśmy tym razem nieco inaczej.
Głównie to za sprawą pogody i zupełnie innego nastawienia do Świata przez Iggy’ego. Zapewne Frei byśmy tak nie ciągały ze sobą, ale że Iggy jest dużo bardziej otwarty na przygody, to nie było powodu by go zostawiać w pokoju.
Opiszę Wam jak to wyglądało w poszczególne dni. Z tym, że dzień 0 i 4 pominę, bo to były dni czysto organizacyjne i dojazdowe. 😉
Dzień 1
Gdy wracałam z Iggym z porannego spaceru zaczęło padać i niestety taka aura utrzymywała się do końca dnia. Popsuło to trochę nasz plan aby spacerować plażami i lasami, i trzaskać kilometry w ramach popołudniowego spaceru. Niespecjalnie miałam ochotę moknąć na plaży, na której mi najbardziej zależało podczas tego wyjazdu. Oczywiście pozostają jeszcze lasy, ale też jakoś nas nie przekonywały.
Aby nie zalegać w pokoju cały dzień i móc iść na ciekawy spacer z psiakiem, wymyśliłam, że przecież można co nieco pozwiedzać. I tym sposobem zapewniłam nam wycieczkę objazdową.
Na pierwszy ogień poszły Piaski (wg. google maps to miejsce nazywa się Nowa Karczma, ale znak drogowy temu przeczy), jako, że jest to ostatnie miejsce na Mierzei Wiślanej. Jak podała nam mieszkanka owej miejscowości, do granicy z Rosją (Obwodem Kaliningradzkim) jest około 3 km. Oczywiście przez granicę nie przejdziemy niezauważeni, ale nie było to naszym planem. W tamtej okolicy są bardzo ładne tereny do spacerów przez lasy (w końcu znajdujemy tuż obok Parku Krajobrazowego Mierzeja Wiślana). A nawet możemy leśnymi ścieżkami dojść do wyjścia na plażę nr 1! 😀 My ograniczyliśmy się do spaceru po samej wiosce rybackiej i Morskiej Przystani. 😉
Następnie udaliśmy się do Krynicy Morskiej. Tam naszym pierwszym punktem była (oczywiście zamknięta w tym sezonie) Latarnia Morska. Co nie zmienia faktu, że można pod nią podejść, obejść dookoła i pstryknąć kilka zdjęć. 😉 Wracając do samochodu, jakaś para nas poinformowała, że tuz przed chwilą ze strony od której idziemy szedł samotny dzik. Ale mieliśmy szczęście, że na niego nie wpadliśmy.
Kolejnym naszym punktem w Krynicy Morskiej było molo, które wychodzi na Zalew Wiślany. Jak się można domyślić, w deszczowy dzień i o tej porze roku, tłumu ludzi tam nie uświadczymy. Mało tego, byliśmy jedynymi spacerującymi po tym molo. Ostatni raz w Krynicy Morskiej byłam z osiem lat temu i od tamtej pory tereny przy molo zostały wyremontowane, a Wesołe miasteczko zostało przeniesione w inne miejsce.
Kolejnymi dwoma punktami była tajemnicza, mała latarnia morska oraz Pomnik Pierwszych Osadników.
Jak się okazało, mała latarnia morska to nic innego jak piec do wędzenia, uformowany w kształcie latarni morskiej. 🙂
Po przespacerowaniu Krynicy Morskiej i odwiedzeniu kilku punktów, ruszyliśmy do Kątów Rybackich w poszukiwaniu pomnika Rybaka i jego ławeczki. Niestety tego dnia znaleźliśmy raptem rzeźbę ryby, a że zaczynało mocniej padać i się ściemniać, postanowiliśmy, że pomniku Rybaka poszukamy innego dnia.
Na koniec naszej wycieczki, pojechaliśmy do Stegny na obiad. U Wikinga (knajpka znajduje się na pasażu przy wejściu na plażę) zjecie dobrą zupę rybną, smażoną dorsza i pyszne domowe frytki. A to wszystko w towarzystwie Waszego psa, o ile nie będzie szczekał. 😉
Dzień 2 – Sylwester
Tego dnia nie zwiedzaliśmy. Słońce świeciło, minimalnie wiało, zrobiło się przyjemnie ciepło, a ponieważ trzeba było ze spacerami tak manewrować żeby ostatnie wyjście zorganizować około 20. Postanowiłam, że najlepiej będzie, jeżeli popołudniowy spacer będzie dość długi i dość męczący. I tak też się stało.
Na popołudniowy spacer wybraliśmy się przez las z Jantara do Stegny i z powrotem. W Stegnie tak jak dnia poprzedniego, udaliśmy się na obiad do Wikinga i wróciliśmy do Jantara plażą.
W lasach było puściutko. Jedynie w Jantarze natrafiliśmy na dwa psy i ich ludzi. A tak mogliśmy rozkoszować się naturalnym szumem i zapachem lasu.
W drodze powrotnej było już ciemno i jedyne co widzieliśmy do gwiazdy na niebie (nie było chmur!) oraz oddalone o całe kilometry od nas światła miast.
Jak się okazało, na ostatni spacer o 20 nie wyszliśmy. Wróciliśmy do pokoju chwilę przed 18, Iggy padł, więc nie było sensu budzić go i na siłę wyprowadzać. Wystrzały trwały w tym roku jakieś 10 minut, które Iggy przespał.
Dzień 3
Tego dnia również padało. Na szczęście nie tak intensywnie jak dwa dni wcześniej, ale jednak. Iggusio po dniu wcześniejszym był na tyle zmęczony, że nawet na porannym spacerze niespecjalnie chciał chodzić. Dlatego tego dnia kontynuowaliśmy naszą wycieczkę objazdową.
Wróciliśmy do Kątów Rybackich, w których znaleźliśmy pomnik Rybaka i jego ławeczkę oraz przespacerowaliśmy się po porcie i wale.
Następnie ruszyliśmy w stronę Mikoszewa. Dojechaliśmy do Wisły, gdzie przepływa prom łączący oba brzegi Wisły (Mikoszewo – Świbno). Nigdzie nie znaleźliśmy informacji o jego kursowaniu, ale wydaje mi się, że w sezonie nieturystycznym nie funkcjonuje. Ale mogę się mylić!
Tuż obok znajduje się las, który prowadzi do morza i ujścia Wisły.
Przy parkingu, tuż obok przeprawy promowej można znaleźć obelisk z pamiątkową inskrypcją dotyczącą pamięci wywożonych więźniów z obozu koncentracyjnego w Sztutowie.
W samym Mikoszewie można obejrzeć wybudowaną pod koniec XIX wieku, drewnianą dzwonnicę na poewangelickim cmentarzu (przy ul. Gdańskiej).
Pod koniec XVI wieku, na żuławach były budowane domy podcieniowe. Ilość słupów, które wspierały wystający element pierwszego piętra, świadczyła o zamożności budującego. Obecnie, egzemplarz, który się zachował pochodzi z XIX wieku i można go oglądać jedynie z zewnątrz (ul. Gdańska 68).
Co można jeszcze zobaczyć w tej okolicy?
To były jedyne rzeczy, jakie udało nam się zwiedzić.
Gdybyście chcieli dopisać coś jeszcze do listy zwiedzania z psem to proponuję poszukać: w Stegnie kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa (nawet jeżeli nie wejdziecie do środka, to z zewnątrz również warto go obejrzeć), w Stegnie wzdłuż głównej ulicy można podziwiać bardzo ładne, często odrestaurowane budynki w starym stylu czy wybrać się na Bulwar Radiowej Jedynki.
Natomiast w Jantarze (i okolicy) można poszukać przystanków kolejki wąskotorowej (my byliśmy na przystanku w Popowie). Oprócz tego przy kościele w Jantarze znajduje się bardzo ciekawa rzeźba i dzwony.
Oprócz tego w Parku Krajobrazowym Mierzeja Wiślana, są udostępnione ścieżki, po których można wędrować. Mam nadzieję, że następnym razem pogoda dopisze i wejdziemy na Wielbłądzi Garb, który znajduje się za Krynicą Morską w stronę granicy.
***
Byliście kiedyś w tej okolicy? Znacie Jantar lub Stegnę? Wybieracie się tam, a może dopiero planujecie wycieczkę? Znacie jeszcze jakieś ciekawe atrakcje w tej okolicy do zobaczenia z psem? Piszcie! 😀