W ubiegłą niedzielę byłam wraz z Fridą na Jamniczym Spotkaniu, organizowanym przez Warszawski Klub Jamnika oraz Fundację SOS dla Jamników. Organizatorzy postanowili zrobić spotkanie w związku ze zbliżającymi się Świętami Wielkanocnymi, tak, aby każdy (mający akurat czas) posiadacz wydłużonego psiaka mógł przyjść i z innymi jamnikofanami podzielić się jajkiem.
Klub oraz Fundacja już wcześniej organizowały spotkania dla właścicieli jamników z Warszawy oraz dla tych, którzy chcieliby poznać właścicieli jamniczych braci swoich podopiecznych ze stolicy. Niestety, aż do tej pory nie miałyśmy możliwości wybrać się na takie spotkanie.
„Jajeczko” odbyło się w psiolubnym lokalu „Antrakt Cafe” (pisałam o tym miejscu przy okazji wystawy fotografii psów na dzień psa) o godzinie 14. Wcześniej istniała możliwość spotkania się przy pl. Piłsudskiego od ulicy Fredry (która mieści zaraz przy „Antrakt Cafe”) tak, byśmy mogli wejść do restauracji wszyscy razem z psiakami. Oczywiście skorzystałyśmy z możliwości poznania nowych psiaków i ich przewodników. Na placu Piłsudskiego byłyśmy około za dziesięć czternasta. Na miejscu było małżeństwo z dwoma psiakami, jamnikiem szorstkowłosym oraz z sunią adoptowaną z Fundacji. Jak się okazało państwo przyjechali na spotkanie ze Śląska!
Im robiło się bliżej godziny „zero” tym większy tłum jamniczo-człowieczy się pojawiał. A było w czym przebierać – jamniki, od miniaturek po standardy i psiaki jamnikowate. Maści też było dużo – rude, dzicze, czarne podpalane i nawet marmurkowaty psiak się znalazł. Charaktery też miały różne, były bardziej i mniej szczekliwe, towarzyskie i samotniki. Po krótkim przywitaniu psiaków i ludzi ruszyliśmy w stronę restauracji. Oczywiście, stadko około dwudziestu jamników wzbudzało sensację, zwłaszcza wśród dzieci. Niby takie nieduże te psiaki, ale w grupie robią wrażenie.
W samej restauracji psiaki były spuszczone, co oznaczało, że mogły zwęszczyć każdy kąt, bawić się z każdym człowiekiem i psiakiem oraz od każdego człowieka łamzać o coś dobrego. A było o co! Właścicielka, która również ma szorstkowłosą jamniczkę, przygotowała drobne „co nieco” dla czworonogów – mięsne pałki do chrupania, wątrobiane ciasteczka oraz jajka niespodzianki – warzywa i mięsko ugotowane i zatopione w galaretce. Dla psich opiekunów również został przyrządzony poczęstunek w formie szwedzkiego stołu. Dla każdego chętnego obsługa restauracji podawała żurek. Podczas gdy psiaki zajmowały się swoim towarzystwem, „człowieki” zajadały się, rozmawiały, licytowały przedmioty na rzecz Fundacji oraz dokarmiały psiaki.
Podczas tego spotkania poznałam wiele przesympatycznych, ciepłych, zajamniczonych osób. Większość przybyłych się znała, jednak było parę osób, takich jak ja, które były na takim spotkaniu po raz pierwszy. Ale atmosfera oraz otwarte osoby sprawiły, że nikt nie siedział sam. W końcu wśród fanów jamników znajdzie się zawsze jakiś temat do rozmów. 🙂 Mam nadzieję, że ze wszystkimi przybyłymi spotkam się na następnym jamnikowatym spotkaniu.
Dawno, dawno temu miałam pół jamnika szorstkowłosego – tj. wyprowadzałam codziennie na spacery psa sąsiadki. Strasznie to był kochany zwierzak i chociaż teraz zdecydowanie wolę psy, do których nie trzeba się schylać, żeby je pogłaskać to jamniki mają osobne miejsce w moim sercu. 🙂
Ooo! To na spotkaniu dużo było szczotek. 😀
Moim następnym psem będzie coś „dużego”, ale na pewno jeszcze jakiegoś jamniorka będę mieć. 🙂
I ja tam byłam i wspaniale się bawiłam i poznałam Fridę.
Bardzo dziękuję za możliwość poznania takiego wspaniałego towarzystwa psiarsko-ludzkiego! Mam nadzieję, że będziemy w miarę regularnie bywać na jamniczych spotkaniach. 🙂
I ja mam nadzieję że będziecie bywać na naszych spotkaniach. Przy okazji życzenia Radosnych Świąt.
Bardzo dziękuję. 🙂
Zdrowych, pogodnych Świąt.
Jacie, ale super!! :))
Było na prawdę bardzo fajnie. 🙂 I tyyyle jamników. 😀