Gdy piszę te słowa, za oknem jest upalna końcówka czerwca, która zniechęca do jakichkolwiek aktywności na dworze. Dlatego, to dobry moment, abym opisała Wam swoje spostrzeżenia z naszego udziału w on-line’owych zawodach Dog Dancing.
Zacznę od początku, czyli..
…od naszego przygotowania do tych zawodów.
Dog Dancing pokochałam, gdy tylko zobaczyłam nagranie z występu pewnej psio-ludzkiej pary, dobrych parę lat temu. Dlatego, to są jedne z nielicznych konkurencji, do której układam plan treningów z wyprzedzeniem. W tym roku, miałam wzmożone prace, ponieważ postanowiłam wystąpić z Iggy’m i z Carbo.
Na samym początku wybrałam muzykę, co wcale nie było łatwym zadaniem, ponieważ słuchając danego kawałka wyobrażam sobie jakąś sekwencję haseł, które wraz z psem wykonuję. Jak pewnie się domyślacie, gdy wybrałam podkład muzyczny miałam już w głowie szkic naszego przedstawienia. Pozostało tylko przelać myśli na papier, uzupełnić luki w choreografii i przystąpić do treningów.
Ponieważ różnych komend i sztuczek uczymy się przez cały rok, wystarczyło, że pewne elementy powtórzyłam z chłopakami w czasie treningów. Zaczynając od pojedynczych sztuczek do stopniowego tworzenia „łańcucha„, a kończąc na wykonywaniu pełnych sekwencji z choreografii.
Czyli tak na prawdę, pierwsze przymiarki do zawodów robiłam już w styczniu, a oficjalne treningi ruszyły w lutym. W marcu pojawiła się informacja o zawodach i dacie, do której należało przesłać nagrania na konkurs.
Iggy tańczy i Carbo tańczy
Nauczona doświadczeniami z zeszłego roku, do nagrań wybrałam spokojne miejsce, gdzie chłopaki mogą ćwiczyć bez smyczy. A ja mogę skoncentrować się tylko na nich, bez kontroli otoczenia. Dlatego wynajęłam plac treningowy od Eweliny, która prowadzi PsiLuz.
Niestety nie przewidziałam jednej rzeczy. Akurat, gdy miałam zacząć przygotowania do zawodów z Carbo, obok placu szła para z psem, który biegał wzdłuż płotu placu, co bardzo pobudziło Carbo.
Myślę, że to wydarzenie miało duży wpływ na jego późniejszą pracę na placu. W czasie nagrania Carbo był bardzo mocno rozkojarzony, do póki nie wszedł w „tryb pracy”, wpatrywał się w miejsce, gdzie jakiś czas wcześniej zniknął pies. Gdy współpracował robił hasła, sztuczki i komendy bez energii i zapału, jaki zawsze mu towarzyszy na treningach.
Oczywiście przełożyło się to na wynik, jaki potem osiągnęliśmy, ale najbardziej było mi przykro, że Carbo stracił przyjemność z ćwiczeń. Oczywiście nie na długo, ale w tym momencie, na którym mi najbardziej zależało.
Natomiast Iggy pokazał, że dog dancing jest sportem dla niego, gdzie może robić swoje ulubione sztuczki, czyli różne konfiguracje chodzenia do tyłu. Mimo, że nie zrobił wszystkiego tak jak ćwiczyliśmy na treningach, nie miało to znaczenia, bo całość wyszła spójnie. Nawet w momencie, gdy zapomniałam choreografii.
Kategorie konkurencji i wyniki
Zawody III. Spring Online Dog Dancing Competition, tak jak w ubiegłym roku, zorganizowała babeczka z Węgier – Anikó Juhász. Tego typu zawody utrzymują standardową formułę (wszystkie konkurencje oraz klasy konkurencji są zachowane) przyjętą przez regulamin międzynarodowego stowarzyszenia Dogdance International e. V. (DDI).
Carbo zapisałam do otwartej konkurencji Freestyle 1, natomiast Iggy’ego zgłosiłam do Hobby Open. Zrobiłam to głównie ze względu na to, iż za blisko ustawiłam kamerę i Iggy w pewnym momencie wychodzi z kadru, za co bylibyśmy zdyskwalifikowani w konkurencji Freestyle 1.
Hobby Open wyróżnia się możliwością nagradzania psa w czasie występu oraz tym, że uczestnicy nie zajmują miejsc, a otrzymują wskazówki od sędziów. Dzięki temu wiem, na co zwrócić uwagę przy następnych przygotowaniach do zawodów.
Natomiast konkurencja Freestyle 1 już normalnie przyznawane są miejsca uczestnikom, a po występie sędziowie nie przekazują komentarzy. Spodziewałam się, że występ Carbo i mój nie był wybitny, ale nie spodziewałam się, że zajmiemy ostatnie miejsce. No cóż, byli lepsi od nas i tyle. 😉
Filmy z występów
Tutaj podrzucam Wam nagrania z występów:
Iggy
Carbo
I na koniec
Brak pełnego skupienia Carbo i mierne wyniki z zawodów trochę podcięły mi skrzydła, pomimo dynamicznego występu Iggy’ego. Na pewno wiele nam brakuje. Trenujemy dość amatorsko, widocznie za mało i może dobieram zbyt mało zróżnicowane środowisko do ćwiczeń. Kolejna nauczka na przyszłość.
Ale to dość ciekawe, że to co sprawdziło się u Iggy’ego, czyli prawie pełna kontrola nad środowiskiem/bezpieczna przestrzeń. Totalnie nie zadziałało w przypadku Carbo.
Myślę, że w przyszłym roku spróbujemy ponownie wziąć udział w zawodach, bogatsi o nowe doświadczenia. Może z nowym planem treningowym, nowymi pomysłami na dalsze działania i z większym w pracy pomimo rozproszeń.
***
Więcej o Dog Dancingu możecie przeczytać tutaj: Zatańcz z psem – Dog Dancing
A tu znajdziecie relacje z zeszłorocznych zawodów: Pierwsze zawody z Dog Dancingu – przygotowanie, przemyślenia i sam udział