Początek wakacji, pogoda za bardzo nie rozpieszcza – raz słońce, raz deszczyk gdzieś pokropi. Ale imprez plenerowych w Warszawie nie brakuję. W repertuarze znajdą się nawet te z udziałem psów, co niezwykle mnie cieszy. 😉
27 czerwca na Polu Mokotowskim odbył się Piknik z okazji Dnia Psa, który wypada 1 lipca. Organizatorem tegoż pikniku było Schronisko dla bezdomnych zwierząt „Na Paluchu”. Impreza odbywała się w ramach akcji „Adoptuj Warszawiaka”. Na to wydarzenie z „Palucha” przyjechało 49 psów – młodych i starych, małych i dużych.
Oprócz psiaków, które mieszkają w schronisku, na piknik przyjechały psiaki adoptowane ze schroniska. I każda osoba, która zaadoptowała merdającego przyjaciela mogła podzielić się swoją historią adopcji z uczestnikami pikniku. A sporo było takich historii. Niektóre opowiadały o tym, że ich pies jest żywiołowy i spędzają mnóstwo czasu aktywnie. Czasami mówiły o problemach behawioralnych jakie miał lub do tej pory ma futrzasty podopieczny. Inne łapały za serce swoim smutnym końcem lub dobrocią ludzi, który przygarnęli psiaka na ostatnie pół roku jego życia. Wielu osobom zakręciła się wtedy łza w oku. Opowiedziana też została historia psa, który był bardzo chory, ale mimo to jego opiekunka chciała go zaadoptować. Powinni te historie spisywać i na ich podstawie wydać książkę, by każdy mógł się dowiedzieć, że każda adopcja wygląda inaczej. I do każdego psa trzeba inaczej podejść.
Bardzo ważnym punktem programu, według mnie, był wykład zoopsycholog Joanny Łapińskiej, która mówiła o tym jak podejść do adopcji psa i na co trzeba zwracać uwagę. Głównie swoje słowa kierowała do osób z dziećmi, jednak każdy powinien wyciągnąć naukę dla siebie. Ważne, żeby do adopcji podchodzić bez nadmiernych emocji. Aby wybrać się kilka razy do schroniska i obserwować danego psa (a najlepiej wybrać sobie 2-3 typy przed wycieczką do schronu), zaznajomić się z nim, zapytać wolontariusza, który się nim zajmuje o jego cechy, jaki jest itd. Trzeba pamiętać, że jeżeli mamy w domu już psa i chcemy dla niego dobrać towarzysza, to przy 2-3 wizycie należy naszego psiaka zabrać do schronu aby zwierzaki mogły się poznać. I przy okazji zobaczymy czy będą się ze sobą dogadywać. Jak się zdecydujemy już na tego konkretnego psa to również przyjeżdżamy całą rodziną po wybrańca i razem jedziemy do domu. A w domu dajemy zaznajomić się psu z nowym miejscem, otoczeniem. Nie „zasypujemy” psa nowymi rzeczami, które mogą być dla niego stresujące.
Oprócz tego na pikniku można było obejrzeć wystawę zdjęć z akcji „Adoptuj Warszawiaka” i jednocześnie zagłosować na jedno najlepsze z nich. Autorem najlepszego zdjęcia – jak się okazało pod koniec pikniku – został pan Adam (nazwiska nie pamiętam). Niestety nie zaprezentuję Wam, które to było zdjęcie, gdyż nie uwieczniłam go. Ech, ech, taka relacja i takie niedopatrzenie z mojej strony. 😛
Tak jak już pisałam wcześniej, na piknik przyjechało 49 psów z „Palucha”. Można było się z nimi zaznajomić oraz dowiedzieć się czegoś od ich opiekunów. Psiaki były i młode i te starsze, ale wszystkie niezwykle kontaktowe i żebrzące o smaczki. O głaski też żebrały. 😉 Chociaż bywały i takie psiaki, którym wystarczyło kilka drapnięć za uchem i odchodziły zadowolone. Inne potrafiły siedzieć jak zahipnotyzowane króliki byle je tylko wymiziać. Psiaki miały również swoje „5 minut” na scenie, gdzie mogły być zaprezentowane przez swoich opiekunów i pokazać jakie sztuczki lub komendy potrafią. Jednak pod koniec pikniku widać było, że były zmęczone. Takie wrażenia potrafią spowodować, że zwierzaki „padną”.
Podczas pikniku poznałam wiele miłych i kochających zwierzęta osób. Wolontariusze wkładają całe swoje serce w pracę z tymi zwierzakami, aby chociaż trochę przychylić im nieba. Starają się znaleźć im jak najlepsze domki, tak by psiak miał fantastyczne warunki, a i żeby rodzina była zadowolona. Oprócz tego, spotkałam kilka „zajamniczonych” osób, które znam z jamnikowatych spotkań. Jak się okazało, kilka adopcji jamnikowatych psiaków było prowadzonych przez Fundację SOS dla Jamników.
Warto wspomnieć, że jeden psiak znalazł na pikniku swój nowy dom. Gratulacje dla czterołapa! ;D Życzę Ci i Twojej nowej rodzinie dużo szczęścia! 😀 Oby więcej takich szczęśliwych zakończeń.
Mam nadzieję, że podczas akcji „Adoptuj Warszawiaka” więcej psiaków znajdzie swój domek.
Takie eventy też są potrzebne by promować psiaki, ale przede wszystkim, mówić, że adopcja to wcale nie jest prosta sprawa. Że nie zawsze jest „żyli długo i szczęśliwie”, tylko jest to odpowiedzialna czynność, która może pociągnąć za sobą różne konsekwencje. Trzeba mierzyć siły na zamiary i nie popadać w euforię przed i zgryzotę po.
Fajne i potrzebne akcje 🙂 Ja rzadko się wybieram na takie zbytki, bo cierpię na zaawansowany gawiedziowstręt 😛
Za tłumami też nie przepadam, ale tłum psów to co innego. 😉