Myślę, że nikomu kto nas dłużej obserwuje, nie muszę mówić, że od jakiegoś czasu z Iggy’m zawzięcie ćwiczymy sobie elementy do Dog Dancingu. A jeżeli, ktoś tu trafił niedawno to śpieszę donieść, iż pierwsze treningi dog dancingowe pod okiem trenerki rozpoczęliśmy na początku 2020 roku – potem korona wirus popsuł trochę możliwości regularnych ćwiczeń.
Ale! Nie ma co utyskiwać na wszędobylskiego wirusa. Trzeba było się dostosować do panujących warunków, przemodelować trochę podejście do ćwiczeń i od początku tego roku, sami zaczęliśmy ćwiczyć. Ćwiczenie dla samego ćwiczenia jest fajne, jednak nie motywuje mnie to do tego by robić to regularnie. Dlatego, wymyśliłam sobie, że pojedziemy na zawody. W międzyczasie, zawody w Czechach odwołano. Jednak ta informacja, nie sprawiła abyśmy zaprzestali treningów, co to, to nie! Bo przecież można jeszcze wystąpić przed publicznością w ramach jakiś pokazów między konkurencjami na innych zawodach i to w Polsce.
Na wiosnę okazało się, że jedna babeczka z Węgier – Anikó Juhász – po raz drugi, zorganizowała zawody w wersji on-line – II. Tavaszi Online Dog Dancing Bajnokság / II. Spring Online Dog Dancing Competition. Czyli, nigdzie nie musimy jeździć , a możemy dalej trenować i nawet wystąpić! Oczywiście, że nas zgłosiłam. Nawet udało się coś nagrać i wysłać.
Start w zawodach
Ostateczny termin na wysyłanie nagrań z przetańczoną choreografią był do 31 maja 2021r. Narzuciłam sobie termin o dzień wcześniej, ponieważ w poniedziałek trzydziestego pierwszego na pewno bym tego nagrania nie wysłała.
Film z zawodów
Wraz z Iggym wzięliśmy udział w klasie Freestyle 1 w oficjalnych startach.
Sędziowie przyznali nam 115,5 punkta, co dało nam przedostatnie miejsce, czyli 12 na 13 uczestników.
Tutaj możecie zobaczyć:
* występy innych uczestników – klik
* całą punktację – klik
Omówienie nagrania
Ogólnie, to nie jestem zadowolona z tego co finalnie wysłałam na zawody. Ale lepszego nagrania raczej nie miałam. Już wiem, że następnym razem (o ile będą jeszcze wersje zawodów on-line) to nagrywać muszę w tym samym miejscu, w którym cały czas ćwiczyliśmy lub w miejscu, gdzie wiem, że nic nie będzie nas rozpraszać.
Ponieważ chciałam aby poza układem, na nagraniu było ładnie, to wybrałam takie miejsce, gdzie będzie widać rzekę. Niestety, nie doceniłam dwóch rzeczy. Pogody, a raczej skrajnego zachmurzenia słońca w momencie, w którym akurat nam coś wychodziło. Oraz czynnika ludzkiego. No nie spodziewałam się, że między 5, a 6 rano w niedzielę w maju będzie tyle ludzi przewijać się przez „dziką” stronę bulwarów wiślanych. A niestety, a to szła grupka rozweselonej młodzieży, a to rowerzysta przystanął i nas obserwował, a to pani, która wyszła pobiegać przystanęła, aby na nas popatrzeć i nas wyśmiać (nie wiem, co owa pani miała na myśli, ale nagły wybuch śmiechu na nasz widok, nie skojarzył mi się z niczym miłym).
I tak, po kilku próbach nagrania czegoś, wyszedł gniot (bo mam tę świadomość, że na treningach szło nam dużo lepiej). Mniej więcej Iggy zrobił wszystko co było zaplanowane – ale za szybko się podniósł na początku, nie położył się na sygnał, przez rozproszenie nie zrobił tylko jednego obrotu, przez co ja powtórzyłam ten fragment tracąc czas na następną „sztuczkę”, która mogła trwać dłużej, zabrakło jednego obrotu na końcu i Iggy nie chciał odpuścić przy trzymaniu łapek na moim ramieniu. Ponieważ to było już kolejne powtórzenie choreografii z rzędu (na szczęście tym razem zakończonej tak jak być powinno) Iggy miał już częściowo dość i tracił chęć do wykonywania zadań (co widać na nagraniu).
Tak naprawdę, sama sobie popsułam występ w zawodach, ale człowiek uczy się na błędach. Wyciągnęłam wnioski i wiem, czego mam nie robić następnym razem.
Czy to już koniec?
Można powiedzieć, że to porażka. Można powiedzieć, że powinnam dać sobie z tym spokój. Skoro mi nie wyszło, to po co w to brnąć dalej?
Tylko, że ja nie chcę dawać sobie z tym spokoju. Dog Dancing jest na tyle cudownym sportem, że wszystko, ale absolutnie wszystko, mogę dostosować do swojego psa. A w przypadku Iggy’ego jest to bardzo dużo! I nie chcę rezygnować z zawodów! O nie, tak szybko mnie się nie pozbędziecie. 😀
Nie wiem, co będzie za rok. Ale jeżeli nadal będą zawody w wersji on-line to już wiem co mam zrobić, aby zapewnić komfort psychiczny Iggy’emu i sobie.
Jeżeli jednak uda się pojechać na oficjalne zawody za granicę, myślę, że idealnym rozwiązaniem dla nas będzie start w kategorii „Hobby„, gdzie w każdej chwili mogę nagrodzić psa za jakieś zachowanie. Myślę, że dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, gdy napiszę, że Iggy nie będzie jedynym psem, z którym mam zamiar występować. Od przyszłego roku, do Dog Dancingu trenować będzie również Carbo. 🙂
Bardzo bym chciała pojechać na oficjalne zawody, gdzie zjeżdżają się uczestnicy z całej europy. To musi być niesamowite uczucie. Szkoda, że lokalnie nic u nas takiego nie ma miejsca.
Dodatkowo, polecam Wam przeczytać wpis o tym, czym jest Dog Dancing:
Zatańcz z psem – Dog DancingA także zajrzeć na nasz kanał YouTube – Na kanapie siedzi pies – Dog Dancing
1 komentarz