Dokładnie dzisiaj – 16.07.2018 – mija rok kiedy pojechałam do województwa Wielkopolskiego, pod Śrem, aby adoptować wystraszonego, ogolonego dzikusa, którego nazwali Lena.
Od tego dnia rozpoczęła się nowa przygoda z poznawaniem psiego świata. Freya sprawiła, że musiałam mocno zrewidować swoje poglądy i nanieść na nie poprawki. Jest moim nauczycielem cierpliwości. Dzięki niej doświadczam życia z trudnym psem (nie będę mówiła, że jest łatwym, bo tak nie jest – oczywiście, ktoś bardziej doświadczony może mieć inne zdanie) i uczę się, jak mogę do niej dotrzeć, aby poprawić jej komfort codziennej egzystencji.
Miewamy wzloty i upadki (lżejsze i takie, że aż pośladki bolą), czasami bywają momenty, kiedy nie wiem zupełnie o co chodzi. Ale jest częścią mojego życia, moim motywatorem do działania, do szukania. Bardzo wiele rzeczy jest przystosowywanych pod nią, czego nie żałuję.
Przed nami jeszcze ogrom pracy i mam świadomość, że pracować nad nią będę przez całe jej życie. Ale co tam! Wiem, że Freya potrafi być całkiem normalnym i zrównoważonym pieskiem korzystającym z uroków życia. Tylko musi się trochę dostosować do mnogości bodźców, które ją otaczają, a ja muszę ogarniać rzeczywistość tak, aby za bardzo nie była dla niej upierdliwa. A poza tym, ktoś musi być tą świrniętą „ciotką” od piesków, którą wytyka się palcami za jej psiowe dziwactwa i odmienne poglądy. 😉
***
A w ramach uczczenia wspólnego roku z Freyą, przygotowałam dla Was filmik z materiałów zebranych z całego tego okresu. Czasami jakość pozostawia wiele do życzenia, ale dla mnie jest to miła pamiątka i nawet występująca pikseloza mi tego nie popsuje. 😀