Na te warsztaty czekałam cały bity rok. Pomimo, że tego samego dnia miałam również rodzinną uroczystość, na którą bardzo chciałam iść, nie dałam się namowom mamy i poszłam dowiedzieć się czegoś o GaSa. 😉
Warsztaty od około czterech już lat prowadzi Marta Mucha-Balcerek, która w ostatnim czasie wydała książkę poświęconą właśnie masażu GaSa. Warto również wspomnieć, że to ona zainicjowała owy masaż w Polsce. Chodziła na kursy masażu Shantala z maskotką psa, po czym przenosiła zdobyte umiejętności (czasem lekko je modyfikując) na swoje psy. Uważa, że zdobyte przez nią umiejętności masażu nie są formą usługi, ponieważ masaż jaki wykonuje to rozmowa z psem. A każdy właściciel swojego psa najlepiej umie się z nim porozumieć.
Można było zapisać się na dwa warianty warsztatów – samą teorię z praktyką lub dodatkowo zapisać się na masaż z psem. Stwierdziłam, że zdobyte umiejętności na warsztatach muszą wystarczyć do relaksującego masażu w domu na długie jesienne wieczory. 🙂
W sobotę odbyła się część dla wszystkich zapisanych, które zaczęły się od przedstawienia się i powodu dla którego zapisaliśmy się na owe warsztaty. Po czym Marta zaczęła od teorii, celu tego masażu, swoich inspiracji, o złotych zasadach o jakich należy pamiętać (które i tak powtarzała co jakiś czas, by każdemu się to dobrze utrwaliło). A w tak zwanym między czasie, pokazywała na maskotce pojedyncze „ruchy” jakie wykonujemy na psach. Na koniec ponownie pokazała nam wszystkie ruchy i każdy miał przećwiczyć zdobyte umiejętności na maskotce jaką sobie wybrał. A uwierzcie, było ich dość sporo. 😉
Co ciekawe tego masażu można używać nie tylko do relaksacji psów, ale również do rozgrzania mięśni.
Co jest takiego niezwykłego w tym masażu? Przede wszystkim to, że nie przymuszamy do niego psa. „Pytamy” się go czy akurat teraz tego chce. I jeżeli tak, to zaczynamy powolne ruchy nawiązujące do masażu. Tak jak już pisałam wcześniej, to ma być rozmowa z psem. Nie wciskamy psu na siłę miziania, bo my mamy na to ochotę, a nasz psiak akurat chciałby się zdrzemnąć czy pobawić zabawką. Ten sposób spędzenia z psem czasu pozwala nam i jemu się zrelaksować, być tu i teraz. A oprócz tego zwiększamy nasze zaufanie u psiaka. Kolejną cenną wskazówką jest to, że nie musimy wszystkich punktów programu masażu naraz wykonywać. Tak naprawdę zależy to od nas i od ułożenia psa oraz tego, czy będzie chętny na większą dawkę pieszczot.
Dla mnie było to coś ciekawego i inspirującego zarazem. Oczami wyobraźni widziałam jak z Fridą siedzimy na łóżku i spędzamy długie, spokojne minuty na relaksowaniu się nawzajem po dniu pełnym zawirowań. Ponieważ obecnie poszukuję materiałów do pracy magisterskiej postanowiłam, że kilka interesujących mnie elementów z tych warsztatów, jak i książki Marty, wykorzystam w pisaniu pracy dyplomowej.
A teraz zakasam rękawy i idę rozmawiać z Fridą. 😉
Ja do rozluźnienia Shushy wykorzystuję masaż relaksacyjny, który wyniosłam z fizjoterapii i ludzkiej i zwierzęcej 😉 Jednak chętnie bym uczestniczyła w takich warsztatach z czystej ciekawości 😉
Z tego co wiem Marta prowadzi warsztaty w większości większych miast Polski. 😉 Może w przyszłym roku uda Ci się na jakiś jej warsztat załapać. 😉
Kupiłam sobie książkę i zobaczymy 😀
Jak psiaki lubią mizianie, to myślę, że powinno Wam się to spodobać. Ja mam wrażenie, że Frida osiąga czasem stan Zen. 😉