To już ostatni wpis z tej serii. Dzisiaj przedstawię Wam jak wyglądają psie (!) kawiarnie oraz dorzucę nieco informacji o seulskim zoo. Jako dodatkową informację podam, że owe zoo znajduje się poza granicami stolicy Korei. 😉 No to zaczynamy! 😉
Ja, pies i kawa
Na całym Świecie coraz popularniejsze robią się kawiarnie ze zwierzęcymi rezydentami. Wspomniałam o jednej widzianej w Kopenhadze, a niedawno otwarto kocią kawiarnię również w Warszawie. Seul nie odbiega od tej mody i zamiłowania do takich miejsc. Z wnikliwych poszukiwań mojej przyjaciółki, wynika, że w Seulu jest jedna kocia kawiarnia (którą widziałyśmy) oraz pięć psich kawiarni. Do jednej się nawet udałyśmy.
Jako osoby, której wiedza na temat psów i ich potrzeb jest większa niż przeciętnego zjadacza chleba, widziałam, że psy mieszkające w kawiarni do końca szczęśliwe nie są. Przede wszystkim wydaje mi się, że obsługa takiej kawiarni powinna znać mowę ciała psów, a co za tym idzie, ich język porozumiewania się. Psy wysyłały przeróżne sygnały, które nie były prawidłowo odczytane lub kompletnie ignorowane. Oprócz tego odniosłam wrażenie, że te psy nigdy w swoim życiu nie wyszły na normalny spacer, tylko od małego były nauczone robić do kuwety lub chodziły w pampersie. Po lokalu biegały też pieski w ubrankach, koszulkach, sukienkach, kokardkach, kamizelkach i innych. Niektóre z tych psów były wystraszone i bały się gdy człowiek wyciągał do nich rękę. Na wizytach gości w tej kawiarni na pewno zyskiwały psy, które były pewne siebie. Ponieważ chętnie podbiegały do klientów, bawiły się z nimi, dawały się głaskać i otrzymywały dzięki temu różne smakołyki. I po takich psiakach widać było, że ważą trochę ponad normę.
Jest to dosyć przykre jak się na to patrzy. Ale z innej perspektywy, lepiej, że mają gdzie mieszkać, co jeść, na głowę im nie kapie i ma się kto nimi zaopiekować. Pewnie, może to nie są jakieś luksusy, nie mają swojego człowieka, który jest tylko dla nich. Patrząc na niektórych właścicieli psów w Polsce, też można zauważyć, że nie rozumieją tego co „mówi” do nich ich pies, nie umieją poradzić sobie z problemami swojego psa. A nader często nie chcą zgłębiać tajników psiego świata, no bo po co. Niby tyle kilometrów nas dzieli, a dalej się niewiele od siebie różnimy. 😛
Do ZOO by się szło
Co jakiś czas wybierając się do innego miasta, oprócz tamtejszych polecanych miejsc do zwiedzania, odwiedzam również tamtejsze zoo. Tak było i w przypadku ogrodu zoologicznego w Seulu. Teren tamtego miejsca jest przeogromny i został podzielony na zoo oraz mini zoo, gdzie można zobaczyć zwierzęta gospodarskie, a także kucyki i pokazy zaganiania owiec przez border collie. W zoo standardowo są dzikie zwierzęta z Afryki, Australii itd. 😉 Nie były to jakieś hiper nowoczesne wybiegi ale na pewno bardzo duże. Niektóre ze zwierząt miały nawet zabawki na wybiegach (np. tygrysy miały piłkę – również możecie to zaobserwować na filmiku, a żyrafy butelki dyndające na sznurach). Czyli informacja o tym, że zwierzęta się nudzą i aby wyładować stres na wybiegu muszą się bawić, i mieć interaktywne zajęcia dotarła też tam. 😛
Pierwszy raz w Seulskim zoo spotkałam się z dostępną podręczną mapą zoo, na której były zaznaczone bardziej popularne zwierzęta, szlaki, jak również informacje, o której odbywają się mini prelekcje lub karmienie. My byłyśmy akurat w środku tygodnia, co poskutkowało tym, że odwiedzających było niewielu.
Odniosłam wrażenie, że w tym zoo postawiono głównie na edukację o zwierzętach dla najmłodszych. Świadczyć o tym mogą porozstawiane plastykowe figury zwierząt z informacjami o nich, przy wybiegach są również tablice z danymi skąd dany gatunek pochodzi. W niektórych budynkach są dekoracje z animowanych filmów o zwierzętach (np. Dawno temu w trawie), gigantyczne „rzeźby” zwierząt czy robaków lub szkielety.
***
Nie chcę Wam narzucać opinii o podejściu Koreańczyków do zwierząt. Czy je lubią czy nie. Zdaję sobie sprawę, że o Korei niezbyt dużo osób ma jakiekolwiek pojęcie. Kojarzymy głównie, że produkują tam samochody, telefony, lodówki i telewizory. Może powoli przedzierają się kulinaria do świadomości niektórych. Ale o kulturze wiemy już bardzo niewiele, jednak w Internecie jesteśmy w stanie znaleźć materiały na ten temat. Natomiast o zwierzętach tam żyjących znajdziemy niestety bardzo niewiele informacji. Dlatego mam nadzieję, że chociaż ociupinkę przybliżyłam tę tematykę.
Wpisy z tej serii:
Cz. 1 – o typie psów jaki lubią Koreańczycy, o rasach, gdzie je kupują, jakie artykuły dla zwierząt można znaleźć w sklepach
Cz. 2 – o klinikach weterynaryjnych, miejscach spacerowych, hotelach dla psów
Cz. 3 – studia weterynaryjne i zoologiczne, związek kynologiczny w Korei, centra adopcyjne, wiedza kynologiczna
zoo śliczne. 🙂 a kawiarnie do piesków ma to plus ale ma minus. zależy jak się spojrzy.
pozdrawiam.
W moim odczuciu, zwierzęta w takiej kawiarni powinny mieć zapewnione lepsze warunki pod względem spacerów i możliwość odosobnienia gdy tego potrzebują.
Pozdrawiam 🙂