Po niespodziewanej śmierci Kocicy w naszym domu i życiu troszkę się pozmieniało. Zrobiło się puściej, tak jakby ktoś zabrał połowę mebli z mieszkania.
To dziwne uczucie wyczekiwać po przyjściu do domu dużych, zielonych oczu, które się w Ciebie wpatrują z wyczekiwaniem aż się przywitasz. Zaglądając w miejsca gdzie spodziewasz się znaleźć dużą, mruczącą kupkę sierści, widzisz, że jej tam nie ma więc szukasz dalej w innych znanych Ci miejscach. Dopiero patrząc na dawne miejsce misek orientujesz się, że zwierzaka, którego szukasz już nie ma. Nie wyszedł na klatkę pochodzić i pozwiedzać wszystkie kąty. I nie wróci zaraz. Teraz trzeba nauczyć się z tym żyć.
Dla mnie było to dość ciężkie i trudne na samym początku. Do tej pory łapie się na tym, że gdy otwieram jogurt rozglądam się czy Kotdzilla usłyszała i czy ma ochotę na małą przekąskę. Ale teraz jest łatwiej. Szybciej uświadamiam sobie, że wchodzę do pustego mieszkania a obok poduszki nikt nie śpi. Na pozostawionych notatkach czy kartkach nikt nie siedzi, a czarnych ubrań i toreb nie trzeba momentalnie chować po wyjęciu żeby nie znaleźć na nich kłębków białej sierści.
A jak zniosła to reszta domowników? Mama ma podobne odczucia do moich. Lubimy sobie wspominać Kocicę gdy była mała, zaczynała pokazywać kto ma jakie miejsce w naszym „stadzie” i że dla każdego ma inne względy.
Ale z Fridą jest trochę gorzej. Po śmierci Kotdzilli szukała jej po mieszkaniu, sprawdzała miejsca gdzie zazwyczaj siedziała. Zrobiła się bardziej nerwowa, emocjonalniej reaguje gdy mama wyjdzie z mieszkania. Obecnie nie ma znaczenia czy ktoś jest w domu czy psica zostaje sama – są piski i jęki. Na początku miałam wrażenie, że jeszcze bardziej się przywiązała do mamy. Ale zaczęła chodzić za mną po mieszkaniu, witać się ze mną gdy przyjdę do domu (do tej pory rzadko jej się to zdarzało). Co jest ciekawe, po takim przywitaniu momentalnie biega po mieszkaniu i szuka kotki. Po czym kładzie się w posłaniu z zawiedzioną miną (a może wręcz smutną). No i jeszcze bardziej się nas pilnuje.
Czy jej takie zachowanie przejdzie? Mam nadzieję. Nie przywykłam do lekko znerwicowanego zwierzątka gdy się wchodzi do domu.
Czy Wy też zaobserwowaliście zmiany w zachowaniu zwierzaka (zwierzaków) po śmierci jednego z nich? Co byście radzili, gdyby obecne zachowanie Fridy się nie zmieniło?
Współczuje z zaistniałej sytuacji 🙁
Oby frytka szybko doszła do siebie.
Przyda się.
Ciężko jest sobie radzić z własny stresem, a co dopiero zwierzaka. Może Fridzie pomógłby wasz spokój cierpliwość. Każdy musi uporać się z tym na swój własny sposób. Trzymajcie się!
Niby jest już lepiej, ale baardzo wzmocnił jej się lęk separacyjny. Ale rzadko zostaje sama więc też trudno nad tym zapanować.
No niestety , zwierzaki też przeżywają odejście kompana , tak samo jak ludzie 🙁