Ponieważ nie chcę moich polecajek wyjazdowych, ponownie publikować pod koniec roku. Zebrałam się w sobie i na bieżąco, po powrocie z wycieczek, wpisywałam miejsca, które odwiedziliśmy oraz parę słów na ich temat. Tak, aby moje odczucia nie umknęły i wpis mógł być dla Was bardziej wiarygodny.
Od kiedy mam „problemowe” psy, cenie sobie wyjazdy poza sezonem, gdy na szlakach, w lasach i plażach można spotkać pojedyncze osoby. Zdecydowanie generuje to mniej problemów, a i urlop jest urlopem, a nie kolejnym dniem, kiedy się wkurzam, bo ktoś wjechał rowerem w mojego psa. Jednak, trochę szkoda tracić ciepłe, długie dni na siedzenie w zatłoczonym mieście i dlatego w okresie letnim, wybieram się na działkę. A skoro już jestem 60km pod Warszawą, to można korzystać i zwiedzać, do tej pory niepoznaną, okolicę. Czasami, dość odległą, okolicę. 😉
Mrozy
W tym roku, padło na miejsce, które znam od jakiegoś czasu, ale nigdy w nim stricte turystycznie nie byłam. Ponieważ w Mrozach na przestrzeni lat (od kiedy je znam) też się trochę zmieniło, postanowiłam je zwiedzić.
Myślę, że na samym początku warto wspomnieć dworzec PKP, który powstał, gdy została uruchomiona linia kolei żelaznej łącząca Warszawę z Moskwą ok. 1866 roku. Pierwotnie był to parterowy budynek z poczekalnią i drewnianą werandą. Niestety, w wyniku bombardowania w 1939 roku, budowla częściowo spłonęła. Po wojnie została odbudowana już z piętrem, a w ostatnich latach odrestaurowano ją.
Park im. Piotra Starosty może jest nieduży, ale na pewno warty uwagi. W parku jest jeziorko i tama, duża wiata z ławeczkami, fontanna oraz mosteczki przebiegające nad stawem. Jeżeli Twój psiak nie przepada za dziećmi, to musisz wiedzieć, że w parku znajduje się nieogrodzony plac zabaw, ale spokojnie można go ominąć łukiem.
Na pewno, ciekawostką, jaką możecie znaleźć w Mrozach jest tramwaj konny. Co prawda, od czasów pandemii tramwaj nie funkcjonuje, ale wagonik nadal w Mrozach stoi. A po obejrzeniu wagonika i zrobieniu pamiątkowego zdjęcia, zawsze można udać się na spacer po torach tramwajowych, które biegną do Rezerwatu Przyrody Rudka Sanatoryjna.
W samym Rezerwacie Przyrody Rudka Sanatoryjna byłam bez psiaków, ale wiem, że okoliczni mieszkańcy po rezerwacie z psiakami chodzą. Chociaż muszę Wam przyznać, że gdy byłam tam w lesie, to ani jednego spacerowicza nie spotkałam. Teren rezerwatu jest naprawdę ciekawy, a spacer wzdłuż torów dodaje poczucia przygody i zagadki, bo jednak, gdzieś te tory prowadzą. Tutaj zostawię Wam cień niepewności, gdzie można dojść, zdradzę tylko, że spokojnie przez napotkany teren można przejść i dalej wędrować.
Kolejne zaskoczenie, to szlak serialu „Ranczo”, czyli gdy pójdziemy tym szlakiem dotrzemy do miejsc, gdzie ów serial był nagrywany. Ale myślę, że Ci co „Ranczo” oglądali już pewnie wiedzą, że tramwaj konny, który był wcześniej opisywany, był przedmiotem jednego z odcinków. A co można odkryć, gdy podąży się serialowym szlakiem?
Spacer w lesie w gminie Cegłów
Bardzo byłam zaskoczona, gdy na mapie zobaczyłam aż trzy wytyczone parkingi leśne. Niestety, mój entuzjazm szybko opadł, kiedy okazało się, że parkingi są dość daleko od jakichkolwiek, wyznaczonych szlaków turystycznych. Dlatego, niestety, musiałam uciec się do parkowania „na dziko”, gdzieś przy lesie i przy drodze.
Wędrówkę zaczęliśmy za Gajówką Skwarne, jak się potem dowiedziałam, drogą pożarową nr 10. Plan zakładał, że będziemy tą trasą iść cały czas prosto, aż dojdziemy do asfaltówki, wzdłuż, której przejdziemy trochę ponad 200 metrów, skręcimy w lewo i wejdziemy na szlak zielony. Szlakiem tym cały czas byśmy szli, aż w końcu dotarlibyśmy nad Skwarne Bagna i dalej do skrzyżowania szlaku zielonego z niebieskim. A następnie skręcimy w lewo, na szlak niebieski i pójdziemy prosto przy asfaltówce do samochodu.
Ładny plan? Też tak myślę.
No to teraz uwaga, bo przez moją pomyłkę, poszliśmy dokładnie w przeciwnym kierunku, jak zaplanowałam. No może nie do końca, bo zaczęliśmy w dobrym miejscu i w dobrym kierunku, tylko zamiast iść prosto na pierwszym skrzyżowaniu dróg, ja postanowiłam, że skręcimy w lewo. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale tak zrobiliśmy, a ja zorientowałam się, że coś jest nie tak dopiero w połowie szlaku zielonego. No cóż, przeszliśmy większość trasy tak jak zaplanowałam, tylko w odwrotną stronę.
Moja pomyłka spowodowała, że nie dotarliśmy nad Skwarne Bagna, ale tak poza tym, wszystko było według planu.
Ogólnie fajna jest miejscówka do odpoczynku przy szlaku zielonym, gdzie jest wiata z ławeczkami. W razie deszczu, albo potrzeby odpoczynku (to my) można skorzystać, usiąść, napoić pieski i coś zjeść.
Wyszków
Na Wyszków i okolice miałam rozległe plany zwiedzania i spacerowania, jednak wysokie temperatury nas zdecydowanie pokonały. Ale i tak udało nam się co nieco zobaczyć.
Myślę, że chłopaki byli zadowoleni z wycieczki, ponieważ rozpoczęła się od Parku Karola Ferdynanda Wazy, gdzie po minięciu zabytkowej Stróżówki Parkowej weszliśmy w zacienioną alejkę drzew pełną zapachów. Chłopaki chętnie dreptali po niezbyt nowoczesnej alejce , przypominającej mi alejki z mojego dzieciństwa w Parku Fontann w Warszawie, kiedy to był po prostu park przy Wisłostradzie. W parku można znaleźć alejkę kwiatową oraz ławeczkę Jerzego Różyckiego. Sam park jest usytuowany nad rzeką Bug.
Wychodząc z parku w kierunku szpitala, minęliśmy Obelisk Wazów, a następnie przeszliśmy przez tory prowadzące do wiaduktu kolejowego i w przeciwnym kierunku, na stację kolejową.
Jednak naszym głównym celem wycieczki był Pałac Skarżyńskich położony nad Bugiem i na samym skraju Wyszkowa. Niestety, w momencie, gdy tam dotarliśmy okazało się, iż w środku prowadzone są prace remontowe i wejście na teren nie było możliwe.
Niezrażeni tym incydentem, jakby nie patrzeć, chłopakom nie zrobiło to żadnej różnicy, odpoczęliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę do Rybienka Starego, gdzie zaczynała się ścieżka edukacyjna nad rzeką Bug. Samych tablic z ciekawostkami przyrodniczymi za wiele nie było i miejscami ścieżka była trochę dzika i trochę wąska. Jednak w pewnym momencie to przestało mieć znaczenie, ponieważ przed spacerowiczami rozpościerają się piękne widoki na Bug i Pałac Skarżyńskich. Ważne aby patrzeć pod nogi, bo tuż przed nami, po ścieżce pełzła żmija zygzakowata. Na szczęście w porę ją zauważyłam i dałam jej spokojnie przejść, tak aby nikt jej nie nadepnął i nie rozdrażnił. Dla miłośników kładek też się coś znajdzie, jednak te kilka metrów to jednak za mało, ale zawsze jakieś urozmaicenie wędrowania.
Ścieżka edukacyjna kończy się parę metrów przed torami i wiaduktem kolejowym, dlatego w drodze powrotnej przeszliśmy jeszcze Bulwarami im. ppor. mar. Kazimierza Deptuły nad Bugiem. Ale z powodu silnego nasłonecznienia, schowaliśmy się do Parku im. Wazy i udaliśmy się prosto do samochodu.
***
W tym roku, podczas urlopu udało nam się zwiedzić tylko tyle nowych miejsc. Standardowo bywaliśmy na mojej ulubionej Sowiej Górze oraz poznawaliśmy nowe szlaki i możliwości spacerowe terenów wokół mojej działki.
A Wy jak spędzacie urlop? Zwiedzać kąty, które są dookoła Was, czy jedziecie daleko, w nieznane?