Przychodzi taki dzień, kiedy kompletnie nie chce się nic. Ani wyjść z psem na spacer, ani z nim poćwiczyć, ani się pobawić. Nic kompletnie. Takie „wypalenie do pracy z psem”. Ciężko jest się wtedy zmotywować do robienia czegokolwiek. Znacie to?
Jasne bywają takie pojedyncze dni, czy kilka dni. Jednak potrafi przyjść taki czas, kiedy „niechcemisienizm” trwa i trwa. I ja tak miałam pod koniec ubiegłego roku. W połowie października przestałam się zmuszać, do ćwiczeń i pracy z psami. Tak, zmuszać, mój brak motywacji i chęci był tak silny, że aby wykrzesać z siebie trochę siły aby porobić podstawowe komendy i trochę urozmaicić chłopakom spacery, musiałam to sobie narzucać.
Oczywiście nie było to dobre, bo np., brak koncentracji psiaków, kończył się moją frustracją. I wtedy postanowiłam zrobić sobie przerwę. Ponieważ czułam duże zmęczenie w kwestii ćwiczenia z psami, wiedziałam, że do końca roku należy zrobić sobie pauzę.
No właśnie, co robić, gdy człowiek zacznie się za bardzo frustrować i zmuszać? Skończy się motywacja i przestanie odczuwać radość z tego co robi z psem?
Wrzuć na luz
To zdecydowanie jedno z najlepszych rozwiązań.
Dać sobie czas, porobić nic lub coś innego, co sprawia radość. Nic na siłę! Psiaki też chętnie odpoczną od ciągłych ćwiczeń i powtórek. Pauza w zajęciach jest konieczna, kiedy czujemy wypalenie i brak motywacji.
Czas nicnierobienia najlepiej dopasować do siebie. Ja w zeszłym roku potrzebowałam, aż dwóch i pół miesiąca aby się zresetować. Obecnie, gdy czuję, że zaczynam mieć dosyć, to robię sobie kilkudniową przerwę (np. 3-4 dni) i wracam do ćwiczeń. Po takim odpoczynku, okazuje się, że pieski lepiej się koncentrują i wykonują wszystko dokładniej, a ja mam lepszą motywację, więcej cierpliwości i pomysłów do realizacji.
Co z tą motywacją?
No właśnie, często podczas pracy z psami, gdy długo coś robimy i nie widzimy efektów, również tracimy zapał. Oczywiście, to nie jedyna sytuacja, kiedy brakuje nam motywacji do dalszego działania. W moim przypadku, tak jak Wam pisałam , pomaga odpoczynek, ale nie tylko.
Szkolenia, seminaria, warsztaty
W obecnym momencie, organizacja szkoleń w większości przeniosła się do Internetu, co daje bardzo szerokie pole do odnalezienia tego co nas interesuje i raczej bezproblemowo, można wziąć w tym udział.
Jasne, to na pewno nie są te same emocje i przeżycia co przy udziale stacjonarnym. Ale webinary pozwalają poszerzać nam wiedzę, kiedy wygodnie siedzimy sobie na kanapie. Ponadto, coraz częściej organizatorzy udostępniają nagranie i/lub notatki z seminariów na platformach, gdzie mamy dostęp do materiałów przez jakiś czas. Co zdecydowanie, ułatwia powrót do zagadnień, których nie pamiętamy lub potrzebujemy powtórzyć.
Nie wiem jak Was, ale mnie udział w seminariach zawsze bardzo nakręca na pracę z psem. W trakcie takich zajęć, mam ochotę w danym momencie wziąć swojego psiaka i spróbować tego, co obecnie jest omawiane.
Dobra książka
Mam tutaj na myśli, głównie książki, które rozprawiają o szkoleniu psów. Nie wchodzące za głęboko w psią psychikę, analizę zachowań itd., tylko czyste szkolenie. Może to być książka o szkoleniu klikerem, sztuczek czy podstawowych komend. Coś co sprawia, że czytając w wyobraźni formuje się obraz, jak chcemy nauczyć danego zachowania naszego psiaka.
Z książek, które mogę polecić do inspiracji:
– „Pozytywne szkolenie psów”, Pamela Dennison;
– „Pozytywne szkolenie psów”, Barbara Waldoch;
– „101 psich sztuczek”, Kyra Sundance i Chalcy (może nie do końca wszystkie techniki nauki są „pozytywne”, ale sztuczki same w sobie, mogą stanowić inspiracje).
YT pełen inspiracji
Większość zawodników psich sportów, swoje starty umieszcza właśnie na YouTube. Dzielenie się swoimi przebiegami, wydaje mi się rewelacyjnym pomysłem, aby zmotywować i zainspirować się do dalszego działania.
Oczywiście, oglądanie innych może być frustrujące i zaraz w naszej głowie kiełkuje myśl „im to wychodzi, bo oni to umieją”, „bo jej pies to ma tak w genach zapisane, dlatego im tak dobrze idzie” lub coś w stylu „nie umiem pracować z psem/nauczyć swojego psa, aby to osiągnąć”. A może czas zmienić myślenie?
Kiedyś przeczytałam (lub usłyszałam, już nie pamiętam) takie zdanie:
„Jeżeli przyjmiemy, że ktoś jest uzdolniony, bo się taki urodził, to przegrywamy z tym kimś na samym starcie”. Rozumiecie? To, że ktoś coś osiągnął, to nie dlatego, że urodził się wyjątkowy. Po prostu jego wola walki i brnięcie do celu jest wyjątkowe, bo on chce coś osiągnąć i to co robi, aby się przybliżyć do tego, robi na 200%.
Mam nadzieję, że w miarę czytelnie to napisałam. ^^
To co? Oglądając czyjeś filmiki ze startów w zawodach lub z treningów, zamiast myśleć „Ale ja tak nie umiem” zmieńcie myślenie na „Co mogę zrobić, aby też tak umieć”.
Oglądając czyjeś starty z Dog Dancingu jestem pod wrażeniem pomysłów na choreografię, dobór muzyki, strojów i tego co umie pies. Gdy podoba mi się jakaś psia sztuczka, to sobie ją zapisuje jak wygląda i zastanawiam się jak jej nauczyć.
W lutym brałam udział w webinarze z Dog Dancingu prowadzonym przez Jagodę Piec, podczas, którego Jagoda tłumaczyła, jak nauczyć jednej sztuczki. Spróbowałam z Iggy’m tej metody, ale kompletnie jej nie przyswoił. Znając Iggy’ego, wiem, że skoro od początku jest to dla niego trudne do nauczenia, muszę znaleźć łatwiejszy sposób, aby wyjaśnić mu o co chodzi.
Z pomocą przyszło mi YT, gdzie znalazłam filmik instruktażowy babeczki z Węgier. Uwierzcie, sposób przedstawienia nauki był tak prosty, że zrozumiałam o co chodzi mimo, iż nie znam języka. I wiecie co? Podziałało, można powiedzieć, że obecnie jesteśmy na „finiszu” nauczenia tej sztuczki.
Regulaminy psich sportów
To może się wydawać dla niektórych dziwne. Ale przeczytanie regulaminu z wymogami obowiązującymi na zawodach, daje swego rodzaju „kopa do działania”. Wiesz czego się spodziewać, analizujesz poziom zaawansowania swojego psiaka i swój, kreślisz plan działania. Proste? Tak mi się wydaje. 😉
Zawody i inne cele
W ostatnich miesiącach, w niektórych sportach o zawody trudno. Ale przecież nie robimy czegoś tylko dlatego, że za miesiąc są zawody! Przygotowanie się do wystąpienia to długi proces, a im wcześniej zaczniemy tym lepiej.
Jeżeli mamy taką możliwość, to fajnie jest zorganizować w mniejszej grupie treningi grupowe czy zawody treningowe. Tylko po to aby się sprawdzić i stwierdzić, co nam idzie dobrze, a nad czym trzeba jeszcze popracować.
Jakie mogą być inne cele?
Jeżeli chodzimy na treningi grupowe, czy to nie fajnie jest być tym najlepszym zespołem? Grupowymi prymusami, którym wychodzą ćwiczenia prawie zawsze idealnie?
Czy marzysz, aby coś osiągnąć, coś konkretnego zrobić ze swoim psem? Może to jest wejście pod najbardziej stromą górę? Olewanie ujadaczy za płotem? Podróż komunikacją miejską lub windą bez psiego stresu? Grzeczne czekanie psiaka na podanie posiłku/rzucenie piłki? Odwoływanie od każdego psa/sarny czy jelenia?
Cele mogą być związane z psimi sportami, ale również mogą dotyczyć przyziemnych spraw.
Plan działania
Gdy czujemy się zmotywowani do działania, zanim zrobimy cokolwiek, fajnie, gdy mamy przygotowany harmonogram naszej pracy. Oczywiście, nie każdy go potrzebuje.
Dla mnie to jest głównie przypomnienie tego co zamierzam zrobić w danym dniu/miesiącu z psami, co trzeba przepracować, kiedy i w jakich warunkach. Dodatkowo, monitoruję postępy i otrzymuję informację, kiedy co wprowadziłam i czy robię coś często, czy wypadałoby się na czymś bardziej skoncentrować.
Prowadzę zeszyt (tzw. zeszyt treningowy) z rozpiską na dany miesiąc z zakresem ćwiczeń (dla każdego psiaka osobne zakładki), gdzie zaznaczam w diagramie (training tracker) po treningu co zrobiliśmy danego dnia. Oprócz tego, mam osobny „monthly planner”, gdzie zapisuję aktywności na cały miesiąc. Dzięki temu wiem, kiedy zaplanować ćwiczenie sztuczek, spacer socjalizacyjny, a kiedy długi spacer, tak aby nie przeciążyć chłopaków.
***
Jakie są Wasze sposoby na przywrócenie motywacji? Często odpoczywacie od ćwiczenia z psiakami? Prowadzicie zeszyt treningowy albo rozpiskę miesięczną aktywności? Gdzie szukacie inspiracji?
Moje labradorki nie pozwalają mi się nudzić i same chętnie wymyślą zabawę jeśli tylko czegoś nie zaproponuję. A to wykopią dziurkę, a to przesadzą jakieś kwiatki 😉
Mamy to samo od czasu do czasu… nie chce się. Motywuje nas malamut. Gdy dochodzi godzina 14, nie mamy chwili odpoczynku. Pies namawia nas, jest natarczywy i siłą wyciąga nas na spacer lub wycieczkę. Jest młody, ale już wie, że to czas na spacer. Plan działania jest jeden! Zmęczyć malamuta:) Jeżeli to się uda, to On nie zamęczy później nas:)
Pozdrawiam!
brak weny i pies, to słowa, które się zupełnie nie łączą! 😀