Czasem się zastanawiam, czemu tylko dla psów są przekąski/smakołyki, które dbają o zęby. Dla ludzi też powinni coś takiego wymyśleć, może oszczędziłoby to niektórym nieprzyjemnych wizyt u dentysty. Wszak zdejmowanie kamienia i piaskowanie, które się z nim wiąże, nie wszystkim musi się podobać. A dodatkowa restrykcja, że nie wolno do końca dnia jeść/pić nic kolorowego powoduje, że prawie przechodzimy na dietę.
Ale nie o ludzkich problemach czytelnicy tutaj znajdują informacje.
Dzisiejszy wpis będzie o produkcie, który ma zmniejszyć ryzyko rozwoju bakterii w jamie ustnej psa, które są szkodliwe dla zębów i dziąseł. A mowa o ciastkach Meat Hit – Dental Care, które zakupiłam na lipcowej wystawie psów rasowych w Warszawie.
Ciastka te zostały wypieczone przy tradycyjnej formule Oven Baked. Po polsku byśmy powiedzieli, że zostały one wypieczone w tradycyjny sposób. Ale po angielsku lepiej brzmi. 😉
Skład ciastek jest bardzo atrakcyjny, ponieważ znajdziemy w nich aż 50% mięsa – 23% świeżego mięsa z indyka, 22% dehydratyzowanego mięsa z kurczaka i 5% mięsa z ryb takich jak dorsz, rdzawiec czy plamiak. No dobra, może nie aż tak dosłownie z tym znajdywaniem, bo po przekrojeniu mamy jednolitą wysuszoną masę i doszukanie się konkretnego kawałka dorsza czy indyka może być troszeczkę problematyczne. Ale wierzę, ze faktycznie tam to mięso w takiej ilości jest. Oprócz tego do masy ciastek producent dorzucił ziemniaki Burbank, tapiokę, melasę trzcinową, olej rzepakowy (ponoć najzdrowszy ze wszystkich olei – jeśli się mylę, poprawcie!), włókno grochu, żurawinę, szpinak, ekstrakt z zielonej herbaty oraz rozmaryn. A dodatkowo to wszystko polali (bądź posypali) witaminą C. W sumie, gdybym jadła mięso, pewnie bym się zastanawiała czy nie spróbować takiego ciasteczka. Może się okaże, że faktycznie jest bardzo dobre i Psica zyskałaby nagle konkurencje do przysmaku.
Ale żarty na bok. Skład zachęcający, a jak wygląda użytkowanie ciastek w praktyce? Całkiem nieźle, aczkolwiek ich rozmiar na treserki się średnio nadaje. Jednak przekrojenie/przełamanie nie wiąże się automatycznie z masą okruchów dookoła. Za co daję im wielki plus! Łamanie też nie jest specjalnie trudne, co pozwala jedno ciacho poporcjować na kilka mniejszych nagródek dla psa wielkości Fridy. Kolejnym plusem jest fakt, że ciacha nie brudzą rąk. Ale powiem szczerze, że moją pierwszą myślą, gdy powąchałam psi przysmak, było czy aby na pewno mam tu psie ciacha a nie karmę dla rybek. Bo pachnie identycznie! Ale też nie jakoś mocno i specjalnie nie przeszkadza w codziennym egzystowaniu.
Ciacha docelowo zamknięte są w woreczku strunowym, a ten umieszczony jest w kartonowym pudełku. Design pudełka jest bardzo fajny, przez co oryginalny i wyróżnia się na półce.
Dobra, mnie ciacha zachwyciły, a co na to Frida? Jej ciacha też podpasowały. Może nie pod tymi samymi względami co mi, ale na słowa „A może ciasteczko?” od razu wie, że zaraz wyciągnę Meat Hit. Z tym, że ja jej ich nie cząstkuję. Niech rozgryza sama i ma większą radochę z jedzenia.
Czy zauważyłam jakieś zmiany w jamie ustnej Fridy po podawaniu przekąsek? Nie bardzo, bo równolegle czyszczę jej zęby przy pomocy pasty i szczoteczki. Może ktoś, kto co drugi-trzeci dzień nie szczotkuje psu zębów będzie miał jakieś doświadczenia w tym temacie?
Podsumowując, skład psich ciach nie zawiera zbóż, nie kruszą się, rozmiar jest dość spory ale łatwo się łamią, zachęcająco pachną dla psów. No i chyba smakują. 😉
Kto próbował pozostałych psich ciach z tej serii? Jak smakowały Waszym psiakom?
Moje to wcinają wszystko 🙂
U nas bywa różnie z tym jedzeniem. 😉