Warto się edukować w rzeczach, które nas interesują i które lubimy. Mnie chęć edukowania poniosła niedawno aż do Danii. W dniach 28-30.05.2015 odbyło się „IAHAIO ANNUAL SYMPOSIUM AND AGM” w Kopenhadze. Postaram się opisać najważniejsze punkty przedstawione i omówione na sympozjum.
Organizatorem tego sympozjum było IAHAIO. A co kryje się pod tym skrótem? Międzynarodowe Stowarzyszenie zrzeszające organizacje pracujące i/lub szkolące w zakresie zooterapii. Owe Stowarzyszenie zrzesza ponad 60 międzydyscyplinarnych organizacji, które zajmują się jedną lub kilkoma dziedzinami z zakresu zooterapii na całym świecie. Misją tego stowarzyszenia jest zapewnienie rozwoju w dziedzinie interakcji człowiek-zwierze (Human Animal Interaction – HAI) realizowany poprzez badania, edukację oraz współpracę pomiędzy zrzeszonymi organizacjami (w tym uniwersytetami, politykami, lekarzami klinicznymi) oraz osobami indywidualnymi.
Program sympozjum był uporządkowany w następujący sposób: poranny wykład, warsztaty, wykład po obiedzie, dalszy ciąg warsztatów oraz podsumowanie warsztatów. Na wykładach byliśmy wszyscy razem, natomiast podczas warsztatów byliśmy podzieleni na cztery grupy. Tematyka warsztatów była dla wszystkich taka sama, ale jak się okazało wnioski mieliśmy zupełnie inne, o czym mogliśmy się przekonać na podsumowaniu warsztatów.
Wykłady były na temat pokonywania barier (kulturalnych, religijnych i innych), osiągnięciach, jakości prowadzonych terapii przy pomocy zwierząt, pomysłach zaangażowania zwierząt do rozwoju dzieci czy o możliwości zastąpienia zwierząt w terapii. Natomiast warsztaty dotyczyły rozwoju edukacji i szkoleń w zooterapiach oraz dobrostanu zwierząt w terapiach. Najbardziej interesował mnie ostatni temat głównie przez to, że moja praca magisterska dotyczy dobrostanu psów w kynoterapii.
A czego ciekawego się dowiedziałam na tym seminarium?
Wiedzieliście, że we Włoszech wprowadzili ustawę, która normuje program kształcenia osób chcących się zająć terapią z udziałem zwierząt? Została wprowadzona stosunkowo niedawno, jakieś dwa miesiące temu. Ustawa kieruje chętnych (weterynarzy, lekarzy specjalistów, fizykoterapeutów oraz osoby opiekujące się zwierzętami) najpierw na kurs podstawowy, potem na kurs zaawansowany. (W kursie zaawansowanym mogą uczestniczyć tylko te osoby, które ukończyły podstawowy). Co ciekawe w zooterapii pracują dwie osoby: np. lekarz i opiekun zwierzęcia. Czemu piszę „zwierzęcia”? Bo we Włoszech w terapii „pracują” psy, konie i osły.
W Holandii są prowadzone studia magisterskie o zwierzętach towarzyszących, w tym o zooterapii. Jedną z prowadzących zajęciach jest prof. Dr Marie-Jose Enders-Slegers (ta Pani przyjechała do Polski w tym roku, na kurs, który prowadziła).
Zostały omówione podstawowe problemy takie jak: brak ujednolicenia nazw specjalizacji, brak ujednolicenia programu kształcenia. Wiele osób zawyża kwalifikacje swoje oraz swoich zwierząt. Na jednej osobie spoczywa zbyt dużo rzeczy podczas terapii – nie ma podziału na terapeutę i na osobę opiekująca się zwierzakiem (tylko w niewielu krajach coś takiego funkcjonuje). Niektóre kraje próbują coś zrobić z tymi zagadnieniami, ale nie wszędzie da się to unormować, bo jest za małe zainteresowanie. W Polsce, z tego co się orientuję, nie ma żadnej ustawy czy zapisów prawa, które wprowadza regulacje na temat pracy dogoterapeuty czy wymaganych godzin szkolenia.
Jak dobrze wiemy, dobrobyt zwierząt nie tylko w terapiach nie jest unormowany, ale zwierząt towarzyszących również. Należałby najpierw się zająć karaniem osób, które nie zapewniają „podstaw” zwierzakom mieszkającym w domu czy przy domu. Ale równie dobrze wyzysk zwierzaków pracujących też jest ważnym tematem.
Istnieją przypadki osób, które do terapii biorą zwierzaki przemęczone, brudne, chore, wypalone. Mnie promotorka pokazywała zakudłaczonego, oblepionego psiaka, który pracował z dziećmi. Po myciu i trymowaniu okazało się, że miał chorobę skórną. Ale dla „właściciela” liczył się tylko zysk z przeprowadzanej terapii. Bo po co przejmować się „narzędziem”? Aby były większe zyski trzeba ciąć koszty jak się da. Warto się również przyjrzeć, czy psy po jakimś czasie dalej są chętne do pracy w terapii. Nie ma nic gorszego jak zmuszanie ich do czegoś. To prędzej czy później przyniesie nieprzyjemne skutki uboczne takiego zachowania.
Ciekawym pomysłem na wspomaganie rozwoju dzieci jest szkoła Green Chimneys znajdująca się w Brewster w stanie Nowy York. Celem tej szkoły jest maksymalizacja potencjału i możliwości dzieci poprzez naukę i praktykę pracy przy zwierzętach. Program szkoły jest skierowany głównie do dzieci, które mają problemy z nauką w tradycyjnych szkołach. Oprócz tego program obejmuje pomoc osobom, które mają problemy behawioralne, emocjonalne czy socjalne.
To chyba tyle jeżeli chodzi o ciekawsze rzeczy czy problemy jakie zostały omówione. Co ja wyniosłam i zapamiętałam z tego sympozjum? Na pewno wnioski i nowe informacje dotyczące dobrobytu zwierząt. Mam porównanie naszego kraju z innymi państwami w różnych dziedzinach terapii. Badania prelegentów pokazały, że jeżeli dobrze się poinformuje i przełamie bariery, to w każdym zakątku Świata można ludzi „przełamać” do zwierząt. Pokazać ich naturę i nauczyć współżycia z nimi. A oprócz wiedzy teoretycznej poznałam wielu interesujących ludzi.
Ciekawa jestem czy jeszcze kiedyś ponownie poniesie mnie do innego kraju w celu edukacji. Bo czemu nie? 🙂 Trzeba się uczyć od innych, poszerzać horyzonty. 🙂
1 komentarz