Parokrotnie już na blogu pisałam, że zainteresowałam się dogoterapią. Co prawda, Frida testów predyspozycji nie przeszła, ale to nie miało większego znaczenia, ponieważ sama dla siebie postanowiłam zgłębić ową wiedzę.
Zakres tematyczny jest dość szeroki i nie zamierzam wszystkiego co kynoterapia obejmuje tutaj pisać. Jedynie chcę przybliżyć co to jest i jaka jest tu rola psów. Od tego momentu możecie się również spodziewać co jakiś czas wpisów o tej tematyce.
Zaczynając od początku, przedstawię Wam moim zdaniem najtrafniejszą z definicji dogoterapii jakie mieliśmy na zajęciach i jakie znalazłam w Internecie:
„Metoda wspomagająca proces rehabilitacji, terapii i rozwoju z udziałem odpowiednio wyselekcjonowanych lub wyszkolonych psów” A. Potocka
Warto wiedzieć, że termin „dogoterapia” wprowadziła Maria Czerwińska w 1996 roku ze względu na potrzeby mediów. Innymi, mniej popularnymi określeniami są: kynoterapia, canisterapia oraz terapia kontaktowa z udziałem psów.
Zajęcia z dogoterapii należą do tak zwanych interwencji z udziałem zwierząt (Animal-Assisted Interventions – AAI), na które składają się zajęcia z udziałem zwierząt (Animal-Assisted Activites – AAA), edukacja/pedagogika z udziałem zwierząt (Animal-Assisted Education/Pedagogy – AAE/P), jak również terapia z udziałem zwierząt (Animal-Assisted Therapy – AAT).
Owe zajęcia opierają się na czterech teoriach: przywiązania, wsparcia społecznego, biofilii oraz efektu biopsychospołecznego. A o co chodzi w tych teoriach? Efekt biopsychospołeczny to nic innego jak działanie hormonów, które wpływają na zmniejszenie stresu. Biofilia to wrodzony pociąg do natury, przebywania, obserwacji elementów natury. Wsparcie społeczne może być dostarczone przez ludzi, ale w tym wypadku wykorzystywane są zwierzęta, które emocjonalnie i społecznie wpierają swojego opiekuna oraz osoby z którymi są prowadzone zajęcia. Teoria przywiązania mówi o szukaniu bliskości i kontaktu z innym żyjącym stworzeniem. Najsilniejsze oddziaływanie jest wtedy, gdy poszukująca osoba jest chora, zmęczona lub przestraszona.
A jak wyglądają takie zajęcia? I jak wygląda rola psiaka na nich? Podejrzewam, że teraz większość wyobraziła sobie, że dzieciaki siedzą wokół psa i go głaszczą, dotykają i smyrają po brzuszku. Otóż nie, zajęcia dogoterapeutyczne tak nie wyglądają! Kiedyś, na samym początku, jeszcze był taki model prowadzenia zajęć. Lecz obecnie odchodzi się od niego. Głównie dlatego, że to dość mocno męczy psy psychicznie. A opierając się na powyższych teoriach pies wcale nie musi być maskotką całej grupy dzieci by zajęcia miały na nie pozytywny wpływ. A zatem, co robi pies na zajęciach dogoterapeutycznych? Na przykład może siedzieć lub leżeć obok swojego przewodnika, znajdować się w części pokoju gdzie nie ma dzieci – jeżeli jest zestresowany lub ma taką potrzebę. Psiak może być motywatorem dzieci do zrobienia czegoś. Dla przykładu, chcemy aby dzieci wykonały jakieś ćwiczenie a w nagrodę dadzą psiakowi smakołyk. Uwierzcie, widziałam na własne oczy, że to działa. Zamiast „wykorzystywać” ciągle psa, możemy do zajęć użyć psi osprzęt. Dla dzieci jest to również frajda i często coś nowego.
A skoro jesteśmy przy psach, myślicie, ze każdy pies się do tego nadaje? Pewnie, że nie. Na przykład taka Frida, nie zaliczyła testów predyspozycji, bo wykazywała duży dyskomfort podczas kontaktu z obcą osobą i wśród tłumu poruszających się ludzi. Jakby nie patrzeć jest to dość ważne, bo dzieci w sali się przemieszczają. Pomimo zakazów potrafią wyciągnąć do psa ręce. A jeżeli pies tego nie lubi, to po co go stresować? Absolutnie nie mogą być dopuszczone psy wykazujące agresję w stosunku do ludzi. Szczękające psy na osoby niepełnosprawne, sprzęt medyczny czy na parasol również nie są dopuszczane. Najlepiej do tego zawodu nadają się psiaki kochające ludzi, przyjaźnie nastawione do Świata i niezbyt aktywne. Oczywiście jeżeli pies ma jakieś problemy (tak jak już tu wyżej wspomniałam – szczekają na parasol) można je odzwyczaić. Ale wiadomo, nie da się ich odczulić na wszystko. Zatem trzeba uważnie obserwować psiaka którego chcemy wziąć pod nasze skrzydła do dogoterapii.
A jakiego psa możemy wziąć do canisterapii? Czy koniecznie musi to być pies rasowy? No nie, może to być nawet pies ze schroniska o ile behawiorysta dokładnie takiego psa „przebada” i wyda pozytywną opinię. A jeżeli chcemy psa rasowego? To jaką rasę wtedy wybrać? Są rasy „polecane”, wykluczone oraz niewskazane. Do ras „polecanych” należą golden retievery, labrador retrievery, flat couted retrievery, owczarki szkockie, owczarki australijskie, wszystkie spaniele, nowofundlandy, wyżły węgierskie oraz szpice wilcze. Rasami wykluczonymi są rasy uznane za niebezpieczne, bojowe, większość obronnych i niektóre stróżujące. Do ras niewskazanych zaliczana jest cała reszta nie wymieniona powyżej. Ale że mamy psa, który jest z tych „niewskazanych” nie oznacza, że nie możemy przystąpić do testów predyspozycji. Jeżeli uznamy, że nasz pies kocha wszystko i wszystkich, oraz umie panować nad swoimi emocjami to możemy spróbować swoich sił w kynoterapii. Wiadomym jest, że jeżeli nasz psiak wykazywałby całkowity lub częściowy brak zainteresowania takimi zajęciami to nie należy go do nich zmuszać!
Mam nadzieję, że rozwiałam trochę wątpliwości w kwestii dogoterapii. Chciałam w miarę jasny sposób przedstawić na czym opierają się zajęcia z terapii w towarzystwie psa. I opisać jakie pies powinien mieć predyspozycje. Może w swoim psie widzicie przyszłego psa towarzyszącego podczas terapii i przystąpicie do testów predyspozycji?
Bardzo fajny wpis, szczególnie dla mnie – osoby, która o dogoterapii ma niewielkie pojęcie. Mogłabyś opisać, jak dokładnie wyglądały testy predyspozycji? Swoją drogą, ciekawa jestem, czy T. by je przeszła – w końcu jest samą miłością do całego świata (chociaż nieco hiperaktywną :P).
Myślałam nad napisaniem takiego wpisu jak ogólnie wygląda test predyspozycji i o późniejszej kontroli czy pies się „nie spalił” podczas swojej pracy. Ale oczywiście, mogę zrobić taki mini wpis o naszym teście i o tym jak on wyglądał.
Myślę, że T. miałaby duże szanse taki test zdać. Jest dużo pozytywniej nastawiona do Świata niż Małe Rude i raczej nie ma problemów w kontaktach z ludźmi.
Mnie temat w ogóle nie kręci (ale ja nie jestem społeczna jakoś wybitnie) 🙂 Natomiast Baloo jest z miotu właśnie robionego pod dogoterapię:) Na pewno to, co mu zostało to skończona miłość do dzieciaków – wielbi je niezmiennie!:)
Ja się tym tematem zainteresowałam przez przypadek. Nie lubię dzieci, więc bardziej patrzę tutaj na dobro psa i jego samopoczucie niż na to czy dzieci mają frajdę z tego, że zobaczą pieska i go dotkną. To może Baloo by się nadawał do kynoterapii, mało psów jest wybitnych w tej dziedzinie. 😉