Chobot wielokrotnie mijamy, gdy jedziemy na działkę. Na mapie, ta okolica jest otoczona przez lasy.
Czy warto wybrać się w te rejony? A może nie ma tu czego szukać? Postanawiam sprawdzić, co kryją te lasy oddalone trochę ponad 30km od Warszawy.
***
Parkuję pod lasem, w pobliżu dzikich łowisk i udaję się w kierunku Gór Chobockich. Mijamy kilka zabudowań i skręcamy w lewo, aby dotrzeć do zaznaczonej na mapie atrakcji, jaką jest „ławeczka”. Na szczycie piaszczystej górki postawiono dużą, drewnianą ławkę, na której spacerowicze lub rowerzyści mogą przysiąść i odpocząć. Jest to dość nietypowe, aby w środku lasu ustawiać parkową ławkę. Nie mniej, pomysł jest na tyle chwytliwy, że mijamy kilku spacerowiczów i uciekamy przed wiekową parą z małym, luzem biegającym pieskiem.
Cykam pamiątkowe zdjęcie z bezpiecznej odległości od innych turystów i stawiam kroki w kierunku rzadkich wrzosów i brzózek rosnących na beżowym piachu. Poza nami, nie ma już nikogo. Jesienne słońce przygrzewa, psiaki wąchają tropy zwierząt, a ja sprawdzam mapę. Zaraz wejdziemy w gęsty las.
Tutaj promienie słońca są blokowane przez gęste gałęzie w koronach drzew. Temperatura spada o kilka stopni, ale to akurat tylko poprawia warunki naszego marszu. Naście stopni na spacer to wystarczająco dużo. Raz idziemy szerokim duktem, raz wąską ścieżką wyłożoną mchem. Co jakiś czas dostrzegam strużkę słonecznego światła, która oświetla kolorowe liście paproci czy dębów. Oddycham leśnym powietrzem i dostrzegam biegnącą w oddali sarnę.
Psiaki ochoczo idą dalej i dalej zaintrygowane leśnym światem. Im dalej tym las się zmienia, jest mniej drzew i mchu, a więcej iglaków i wysokich, suchych traw. Ostatecznie, ponownie docieramy do piaszczystych ścieżek i ponownie skręcam najpierw w lewo, a za pół kilometra – w prawo. Słabo wydeptana droga prowadzi pod niezbyt stromą górę. Gdy stajemy na jej szczycie pod sosną Góry Saneczkowej, widzę stromą ścianę z piasku oraz szumiący las iglasty, gdzieniegdzie poprzetykany kolorową brzozą.
Odpoczywamy. Udało nam się trafić, gdy nikogo tutaj nie ma, chociaż ślady innych turystów są widoczne. Siedzimy, chłopaki piją wodę z turystycznej miski, a ja zajadam oponkę i sączę rooibosa z termosu. Jest pięknie.
Po ponad 30 minutach zbieramy się do drogi powrotnej. Idealnie przed dotarciem rodziny z małymi dziećmi. Wybieram równoległą ścieżkę do tej, którą przyszliśmy. To już typowa leśna droga, piaszczysta, bez trawy czy mchu na jej środku. Jedynie co jakiś czas w wyżłobieniach stoją niewielkie kałuże.
Mijamy ławeczkę od drugiej strony i przechodzimy przez mały zagajnik na tyłach posesji. Docieramy do drogi, którą przyszliśmy i która prowadzi nas do samochodu.
Podstawowe informacje:
Samochód zaparkowałam tutaj
Długość trasy: ok. 7,5-8 km
Miejscowość: Chobot, woj. Mazowieckie