W Internecie można znaleźć porady na wszystko. Na każdą dolegliwość, na lepszy sen, na nadwagę, na popsutą pralkę czy na kamień w czajniku. Ludowe mądrości, przekazywane przy okazji sąsiedzkich ploteczek, też czasem działają „cuda”.
Przeraża mnie, że w przypadku problemów z psim zachowaniem, część ludzi, również szuka pomocy na internetowych forach. Co najgorsze, większość się do tych „porad” stosuje.
Jednak nie będę się dzisiaj rozwodzić nad tym, czy to ma sens czy nie. Umówmy się, że moje zdanie jest takie, że szukanie pomocy przy psich problemach za pomocą internetowych grup i forów, jest tak samo pomocne, jak szukanie diagnozy na choroby przy pomocy Wujka G.
Drugi pies w domu
Mając jednego psa, który sprawia kłopoty, gdy tylko za właścicielami zamkną się drzwi wejściowe, „wielcy znawcy” czasami zalecają wzięcie drugiego czworonoga, do tego pierwszego. Bo jak są dwa psy (czy dwa koty) to będzie mu raźniej i nie będzie tak niszczył lub wył. Zajmą się sobą, wspólnie poczytają książkę lub obejrzą film i pograją w warcaby. A gdy się zmęczą to nakryją się kocykiem i zdrzemną. No cud, miód i krakersy.
Żeby to było takie proste.
Nie przeczę, że są przypadki zwierzaków, które mając drugiego zwierza u boku, łagodniej zniosą rozłąkę z właścicielem. Jeżeli to jest kwestia, nudy czy niewybiegania, zabawa z drugim psem, może okazać się zbawienna dla tego pierwszego (nie zawsze efekty będą miłe dla opiekunów). Jednak, gdy w grę wchodzi silne przywiązanie do opiekuna, drugi pies, niewiele tutaj zdziała. A może być dodatkowym kłopotem.
Ale czy pies, którego dobierzemy, faktycznie rozwiąże ten problem?
Mamy pierwszego psa z jakimś problemem, np. boi się przejeżdżających tramwajów. Jednak nie można wykluczyć, że drugi pies nie będzie miał tego samego problemu, co rezydent. Albo jakiegoś innego, który może pogłębić problem z pierwszym psem.
Niepewny pies, który nie umie poradzić sobie ze swoim problemem i strachem, jeżeli nie zostanie nauczony, jak rozwiązać daną sytuację, aby poczuć się lepiej lub mniej niekomfortowo. Może przejąć od drugiego psa zachowania, niekoniecznie dla nas korzystne. Psy są świetnymi obserwatorami. I tak jak ludzie, wybierają takie sytuacje, które dla nich są lepsze.
Patrząc na takiego Iggy’ego, który ma swoją strefę komfortu i nie lubi, gdy ktoś ją przekracza. Z jego punktu widzenia, gdy ktoś przejdzie tę niewidzialną linię, korzystniej jest wyskoczyć do przodu i obszczekać. Efekt jest natychmiastowy, „intruz” się wycofuje i trzyma z dystans. Poziom dyskomfortu i hormonów stresu opada, a zwiększa się poczucie ulgi. Dwa, trzy powtórzenia i zachowanie się utrwala. Gdybym wzięła do Iggy’ego psa, który ma problem socjalizacyjny z ludźmi. Większym prawdopodobieństwem jest to, iż nauczył by się od Iggy’ego nieakceptowanego przeze mnie zachowania, niż sam doszedł do wniosku, że inna strategia będzie lepsza. I wtedy problem miałabym podwójny.
Dwa lękowe psy mogą się nawzajem nakręcać i wzmagać swój strach przed budzącymi niepokój dźwiękami, przedmiotami czy ludźmi.
Dopsienie – rób to z głową!
Dlatego, warto przed wzięciem drugiego psa (czy to szczeniak, czy dorosły pies) poznać potencjalnego członka rodziny.
W przypadku szczeniaka, fajnie jest wiedzieć coś o jego pochodzeniu, jacy byli rodzice, w jakich warunkach szczeniak się wychowywał.
Gdy decydujemy się na dorosłego psiaka, musimy wziąć pod uwagę, że może on mieć już jakieś swoje problemy. Fajnie, gdy osoba, która się nim opiekuje (czy to w domu tymczasowym, czy wolontariusz w schornisku) może nam coś o psiaku więcej powiedzieć – jak się zachowuje na spacerach, jak reaguje na obcych ludzi/psy/zwierzęta.
Bardzo ważną kwestią, jest poznanie naszego psa z nowym przybyszem, przed ostateczną decyzją o adopcji/zakupem. Warto spotkania zapoznawcze zrobić kilka razy (np. trzy-cztery), aby psiaki miały więcej okazji do dowiedzenia się o sobie czegoś i spróbowały nawiązać wspólny język. Jeżeli takie spotkania możemy zorganizować w różnych środowiskach, to już w ogóle jest fajna sprawa.*
*Spotkania dwóch obcych dla siebie psów, w różnych środowiska (np. środowisko psa rezydenta, środowisko przyszłego psa i środowisko neutralne) pozwoli dowiedzieć się nam i psiakom, jak każdy z nich reaguje na dane bodźce, jakie strategie wybiera. Czy psy nie wpływają na siebie negatywnie, czy próbują ze sobą współpracować lub czy tolerują/akceptują swoje towarzystwo nawzajem.
Jakie jest rozwiązanie?
Sprawa jest prosta. Jeżeli Twój psiak ma jakiś problem i sobie z nim nie radzisz. Sąsiedzi się skarżą, że pies wyje cały dzień, a Ty po przyjściu z pracy masz w strzępach pół mieszkania. Na spacerze szarpiesz się z psem, który jest po drugiej stronie smyczy, na widok każdego psa lub Twój pies biega za rowerzystami zamiast za piłką. Skontaktuj się z dobrym behawiorystą! Bo tylko ktoś, kto zobaczy Wasz duet na żywo i Was pozna, będzie wiedział, jak Wam pomóc i co powinniście robić.
Ciekawe czy mój piesek uspokoiłby się, jakby miał kolegę / koleżankę w domu. W naszym przypadku behawiorystka świata nie zawojowała i niczego nie dokonała, więc my przyzwyczailiśmy się już do charakteru suczki.
Może warto poszukać innego behawiorysty? U mnie przez wprowadzenie Carbo do domu, trochę wyolbrzymił się problem z obcymi psami. Głownie dlatego, że Carbo ma z nimi problem (nadmierna ekscytacja) i gdy Iggy zaczyna na jakiegoś swoje wroga szczekać, to automatycznie szczeka i Carbo. Nie pomaga to w zmniejszaniu reakcji obu psów na inne. ^^’
Drugi psiak to świetne rozwiązanie, ale podwójny obowiązek 🙂 Póki co przymierzam się do pierwszego i czytam, aby dowiedzieć się jak najwięcej 🙂
Nie zawsze drugi psiak to świetne rozwiązanie. Wszystko zależy od tego, jakiego mamy pierwszego psa, jaki będzie drugi pies i ile mamy czasu i motywacji, do pracy i zabawy na dwa psy. 😉
U nas mamy dwa psy od początku i raczej brak większych problemów, a obowiązki praktycznie te same, no i koszta x2 😉
W naszym przypadku powiększenie rodziny o jeszcze jednego psa było najlepszą z możliwych decyzji i żałuję że zdecydowaliśmy się na to dopiero teraz.
Nasz psi rezydent Rudi 12 letni mix na swoje nieszczęście wyglądający jak słodkie niedźwiedziątko, adoptowany w wieku 6 miesięcy z chyba wszystkimi możliwymi problemami (paniczny strach przed prawie wszystkim a w szczególności przed dziećmi i innymi psami, choroba sieroca, odmawianie jedzenia /picia pod naszą nieobecność, z czasem agresja do obcych powodowana strachem). Z większością poradziliśmy sobie w większym lub mniejszym stopniu ale lęk na spacerach pozostał, opanowany jako tako ale zbliżanie się do nas kogokolwiek wywoływało stres, co prawda bez szczeżenia zębów itp ale dla psa dalej wyjątkowo niemiłe 🙁
I tu zrządzenie losu, przeprowadzka i nowy Wet który od początku sugerował że odpowiednio dobrany kolega pomógłby przełamać strach. Długie dyskusje, potem szukanie kompana idealnego i tak trafił do na Lui (długowłosy owczarek szkocki w wieku 9 tygodni) i okazało się że towarzystwo radosnego, olewającego burki i warki szczyla (z dobrego domu który krzywdy nigdy w życiu nie zaznał) podziałało jak magiczny eliksir. Po roku razem Rudi zaczyna nawet skubać smaczki pod naszą nieobecność 🙂
Nie chciałabym żeby ten komentarz był zachętą dla innych ptt „weź kolejnego psa i się nie przejmuj” ale nadzieją że los może się odwrócić i psi przyjaciel pomoże