Jeszcze na studiach będąc, zwierzyłam się przyjaciółkom, że fajnie byłoby móc prowadzić zajęcia i szerzyć wiedzę o psach. Wizja rozkładania na czynniki pierwsze psiego zachowania pośród grupy studentów, jego „pochodzenia” i konsekwencji była niezwykle kusząca. Oczywiście wyobrażenia i marzenia sobie, a realia dobitnie wskazywały, że taka przyjemność to może za 15 lat, jak się zacznę dokształcać w tej dziedzinie.
Dlatego nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś otrzymam maila z propozycją poprowadzenia zajęć dla grupki słuchaczy. Miały to być wykłady, dla osób, które przygotowują się do kursu na technika weterynarii. Czysta podstawa, która miała zachęcić kursantów do poszerzenia nieco wiedzy o psach i kotach. Stwierdziłam, że podstawową wiedzę o psach mam, no to czemu się nią nie podzielić z innymi?
Tydzień na przygotowanie materiałów
To był mój podstawowy problem – czas, a raczej jego brak. Propozycję dostałam na półtorej tygodnia przed zajęciami. Miałam mało czasu i nie wiedziałam, o czym chciałabym mówić. Oczywiście dostałam listę z proponowanymi zagadnieniami, jednak uważałam, że na niektórych rzeczach trzeba będzie się skoncentrować bardziej, a niektóre rzeczy kompletnie odpuścić.
Miałam do dyspozycji tylko 19 godzin lekcyjnych, czyli tak naprawdę niewiele aby móc omówić „całego psa”. Po odbytym kursie na behawiorystę wiedziałam, że aby przerobić wszystko, dwa dni nie wystarczą.
Po intensywnej burzy mózgów, zapisywaniu pomysłów i zagadnień na kilku kartkach, wyłoniłam te tematy, które wydały mi się najistotniejsze dla kogoś, kto ma niewielkie pojecie o postrzeganiu świata przez psa.
Stań przed publicznością i zacznij mówić
Presja czasu na przygotowanie materiałów to jedno. Ale trzeba było jeszcze stanąć przed grupą ludzi i powiedzieć im to i owo świecie kynologii. Miałam świadomość tego, że prezentacje, które zabrałam ze sobą nie były wystarczająco dobre. Brakowało w nich wielu informacji. Niektóre slajdy zawierały jedynie hasła abym wiedziała o czym chciałam mówić. Obawiałam się, że przygotowałam zbyt mało zagadnień, a jednocześnie nie byłam pewna, czy ze wszystkim zdążymy. Rozumiecie, w głowie miałam jeden wielki znak zapytania i dodatkowy stresie związany z mówieniem przed obcymi osobami.
I po wszystkim
Co mnie w tym wszystkim zadziwiło – zajęcia minęły mi tak szybko, że aż nie dowierzałam, że kończy się ostatni dzień.
Miałam to szczęście, że kursantki były bardzo wyrozumiałe. Myślę, że wybaczały mi wiele przejęzyczeń, zapętleń i skrótów myślowych jakie robiłam. Aczkolwiek starałam się każde zagadnienie tłumaczyć na tyle obrazowo na ile umiałam.
Cieszyło mnie to, że uczestniczki kursu zadawały liczne pytania. Widziałam, że temat psiej psychiki i zachowań bardzo je zainteresował i wciągnął. Z każdą minutą chciały wiedzieć, jak najwięcej w tej tematyce. Starałam się tłumaczyć różne zachowania, przedstawiając je w różnych sytuacjach i z punktu widzenia psa. Bardzo podobało mi się to, że omawiałyśmy coś, po czym kursantki mówiły, że ich psiak tak robi i one się zastanawiały o co chodzi lub czym jest motywowane to zachowanie.
Niezwykle się cieszę, że mogłam przybliżyć kilku osobom świat psów. Dzielenie się swoją wiedzą, tak „na żywo” jest trudne, ale i fascynujące. Na bieżąco można zobaczyć, jak przekazywane informacje wpływają na świadomość siedzących przed nami osób. Myślę, że zawsze będę się zastanawiała czy będę w stanie odpowiedzieć na wszystkie zadane przez publikę pytania.
To było bardzo fajne doświadczenie, nauczyłam się czegoś nowego. No i kolejne marzenie się spełniło! 🙂