Zastanawiałam się jak powinnam nazwać dzisiejszy wpis. Z wyjątkiem „siły instynktu” po głowie „chodził” mi jeszcze jeden tytuł – „mój pies morderca”. Wybrałam to pierwsze, bo jednak od instynktu wszystko się zaczęło.
Gdy Frida do nas trafiła, jedną z pierwszych rzeczy jakich musiałyśmy ją nauczyć było „nie ganiaj kota”. Wiadomo, że pies pogoni za wszystkim co będzie uciekać. Nasza kotka, pomimo, że bała się psów, była na tyle ciekawa by do psicy podejść i ją obwąchać. Psica niestety wykonała gwałtowny ruch w stronę kocicy, ta się wystraszyła i zaczęła uciekać, Frida się wyrwała i za nią pogoniła i niestety, lekko kotkę ugryzła. Pewnym było, że trzeba ją tego oduczyć jeżeli ma u nas zostać. Zatem Frida przeszła „pranie mózgu” i teraz może nawet spać z kotem w jednym posłaniu.
Problem kotów został rozwiązany. Jednak aby zapobiec tragedii z udziałem mojego psa i jakiegoś kota, zapobiegawczo woła się „zostaw”, gdy Frida się nim za mocno interesuje. Kotów nie gania, ptaków nie gania, ale instynkt myśliwski pozostał. Gdy znajduje się na jakimś terenie, gdzie kręcą się myszy, nornice lub ryjówki zaczyna węszyć i rozkopywać mysie norki. Jej „polowania” czasem kończą się sukcesem, a niekiedy Frida jest zadowolona z samego kopania. Na szczęście, po upolowaniu nornicy nie zjada jej, tylko przynosi chwaląc się swoją zdobyczą. A gdy już zaakceptuje to, że wiemy, że upolowała, idzie na dalsze łowy. I tak przez cały dzień – jeżeli ma taką możliwość. Ostatnim razem upolowała 6 myszy jednego dnia. Dzięki temu, że Frida jest niekłopotliwa i posiada taką umiejętność, wszędzie gdzie się pojawi jest ciepło przyjmowana – zwłaszcza w gospodarstwach.
Często się zastanawiam, czy jest się z czego cieszyć. Z jednej strony wyłapuje i unicestwia szkodniki, z drugiej zawsze mi tych złapanych zwierzątek szkoda. Nie zamierzam jej tego oduczać. Kopanie dołów na terenie naszej działki jest akceptowalne, w innych miejscach kopie tylko tam gdzie jej się na to pozwala. Na halach produkcyjnych lub w stodołach jedynie łapie myszy. Dzięki temu, że wykopuje doły to ścierają jej się pazury, które normalnie trzeba przycinać, bo na chodnikach jedynie się lekko przycierają.
W czasie od późnej jesieni do wczesnej wiosny, kiedy jest na tyle zimno, że Frida ledwo wystawia nos za budynek, ani nie kopie dołów, ani nie łapie myszy. Gdy robi się cieplej zaczyna ponownie węszyć, kopać i polować. Mój wuj bardzo lubi gdy przyjeżdżamy z Fridą, bo przegania ona krety z posesji. Takie maleństwo a tyle funkcji. Parki Fridzie mogą wydawać się dość nudne, bo nie kopie w nich dołów. Nigdy nie miała zapędów by w parkach zacząć polować. Ją interesują tylko zapachy innych psów i to gdzie aktualnie znajduje się pańcia.
Frida jest jamniczką o instynkcie łowieckim, który dało się ograniczyć do tego stopnia, że nie gania kotów, za to poluje na małą zwierzynę (wspomniane wcześniej myszy czy nornice). Gdy poczuje trop potrafi wykopać wielkie dziury w glebie, w które spokojnie się mieści i może przemieszczać. Absolutnie mi nie przeszkadza, że ma ten instynkt. Cieszę się, że dało ją się nauczyć żyć wspólnie z kotem pod jednym dachem, co owocuje tym, że nie gania obcych kotów. Dzięki temu bezproblemowo można z nią spacerować wszędzie.