Często na fanpage’u bloga lub naszym instagramie, piszę jaki to Iggy jest niewychowany, problemowy i co to on znowu takiego złego zrobił. Przy okazji jakiś tematów, wyflaczam nasze problemy nawet na blogu. Biednemu psiakowi obrywa się za to jaki jest. Czy słusznie? Pewnie, piszę o naszych problemach aby pokazać, że każdy może się z nimi spotkać, ale dzięki odpowiedniemu podejściu i ćwiczeniom, da się z nich wyjść.
Poza tym, nikt z nas, nie chciałby być ciągle stawiany w złym świetle. I to jeszcze w Internecie! Dlatego dzisiaj postanowiłam napisać wpis, o jego dobrych stronach.
Jestem puszystym przydupaskiem
Gdy była z nami Frida, podobało mi się to, że miała charakter niezależnego psiaka. Od czasu gdy miałam Freyę, zmieniłam zdanie i doceniałam każdą, nawet drobną oznakę ukierunkowania zainteresowania na człowieka. Iggy pomimo, że będąc na spacerze lubi zająć się swoimi sprawami i pobiegać bez mojej kontroli, to jednak jest takim maminsynkiem, przydupaskiem i pieszczoszkiem.
I oczywiście, bardzo to w nim cenię.
Jest tym typem psa, że gdzie Ty to i ja. Nawet teraz, gdy piszę ten tekst, siedzę w fotelu na werandzie, to on leży za moimi plecami. Idę pielić czy rąbać drewno, leży opodal lub podbiera mi udziabane kawałki drewna. Jest bardzo nieszczęśliwy, gdy idę do klaczy, ujada pod ogrodzeniem, ale coraz krócej i dzielnie czeka aż do niego wrócę.
Towarzysz na dobre i złe
Odkrywanie nowych lądów, pokonywanie długich dystansów leśnych wędrówek, starcie ze smokiem czy leżenie plackiem. Zawsze mogę na niego liczyć. Jemu udziela się mój niechcemisięnizm, niestety w drugą stronę bywa z tym ciężko. Ale gdy widzę brak chęci na cokolwiek, odpuszczam. Gramy wobec siebie fair, jak jedno czegoś nie chce, to nie zmuszamy do tego drugiego.
Może właśnie dlatego nie zostaliśmy mistrzami Polski w jakiejś psiej dyscyplinie sportowej? Brakuje nam zacięcia, bo albo mi się w danym dniu czegoś nie chce, albo Iggy jest nie w sosie. Ale powiem Wam szczerze, że nawet, gdy mi się nie chce, nie mam pomysłu na ćwiczenia, to jego chęć współpracy i wspólnych ćwiczeń motywuje mnie do wymyślania nawet najprostszych rzeczy do przerobienia.
Co jeszcze mogę o Iggym napisać? Szybko się uczy, różnych rzeczy, lubi się uczuć, lubi coś robić. Gdy chodziliśmy na przeróżne zajęcia, bawiło mnie, gdy okazywało się, że on coś umie zrobić prawie, że perfekcyjnie, w momencie, gdy ledwo to powtórzyliśmy poza zajęciami. Zdolny jest po prostu. I lubi błyszczeć, lubi, gdy jest w centrum uwagi, gdy pada na niego światło reflektorów. Oj ego to on ma.
Perfekcyjny Pan Ładny
Nie boi się burzy. Mogę siedzieć na werandzie i czytać książkę, on obok śpi, a nad nami przewala się nawałnica.
Daje czyścić sobie łapki po spacerze, grzebać w uchu i wyczesywać ogon. W zęby też da sobie zajrzeć. Gorzej jest z czyszczeniem, ale myślę, że głównie dlatego, że jest to samo w sobie nieprzyjemne.
Podobno zdarza mu się wyć, gdy zostanie sam w domu. Jedyne co mogę potwierdzić, to to że czasami wyje, gdy zostanie popołudniu bez towarzystwa, bo idę do sklepu. Natomiast spokojnie mogę go zostawić w domu, na cały dzień pracy, bo nigdy nic nie popsuł, nie pogryzł, nie zdemolował pod moją nieobecność.
Uwielbiam jak skacze lub się ode mnie odbija i leci dalej. Mniej się cieszę, gdy zostawi mi ślady łap na świeżo wyjętym z szafy dresie, ale albo skaczący pies, albo czysty dres. Widzę, ile radości mu daje to skakanie i cieszę się razem z nim.
Od początku ładnie komunikował się z innymi psami. Oczywiście, niektóre aspekty tych kontaktów (np. nachalność do innych psów) trzeba było kontrolować, ale myślę, że na chwilę obecną jest dobrze. Pomimo różnych sytuacji między Iggym, a innymi psami (np. po ataku obcego psa na Iggy’ego), chłopak chyba wyciągnął wnioski i teraz inaczej podchodzi to niektórych psów. Mam nadzieję, że jest to też kwestia dorastania.
O, lubię w nim to, że nie nakręca się na szczekające i warczące psy za płotem gdy idziemy na spacer. Tylko popatrzy na nie, powącha coś i idzie dalej. Niestety, gdy to on pilnuje swojego podwórka, już naburmusza się i szczeka na „intruza”, ale nie można mieć wszystkiego. Uważam, że i tak jest lepiej, bo coraz częściej, szybciej odwołuje się od tego „czegoś” na co szczeka (napisałam czegoś w cudzysłowie, ponieważ czasami nie widać tego na co wydziera swój głosik).
Teraz napiszę coś, co każdy właściciel powie o swoim psie. GuGuś jest ładny. Tak, bardzo podoba mi się jego wygląd zewnętrzny. Biorąc puchatego szczeniaczka, nie wiedziałam co z niego wyrośnie. Czy będzie duży, jak rozbuduje mu się głowa, jak zbudowane będzie miał ciało. Ale ostatecznie wrósł na smukłego samca, o głębokiej klatce piersiowej, półdługiej sierści (napisałabym długiej, ale weźmy pod uwagę, że np. taki owczarek szkocki ma dużo dłuższą sierść niż Iggy). O w miarę prostych plecach i wysoko osadzonym ogonie, który przy niskim pobudzeniu swobodnie dynda z tyłu z lekko podwiniętą końcówką na końcu. A przy dużym pobudzeniu, ogon formowany jest we włochatego precla, który wygląda jak pióropusz. Opisując go słownictwem wystawowym, napisałabym „ruch równoległy, swobodny, o długim wykroku”.
***
A Wy za co lubicie swoje psy? Co się Wam w nich podoba? Jaką odę byście o nich napisali?