Czaicie? Rok!
Dokładnie, 21 marca minął rok od kiedy przywiozłam (trochę w bólach) puchatego srajtka. Dlaczego w bólach, zapytacie. Cóż, trzeba było uważać aby Freya na „dzień dobry” w samochodzie (a potem i w domu) nie zrobiła Iggyemu krzywdy, zwłaszcza, że Tygrys się do niej pchał. O ile w domu, nastąpiła pełna akceptacja, tak do końca Freya nie pozwalała jeździć Iggyemu obok niej w samochodzie. Mówi się trudno.
Żyjemy ze sobą już 12 miesięcy, trochę się poznaliśmy, zdążyliśmy mieć lepsze i gorsze momenty, ale patrząc na to z boku, wydaje mi się, że tworzymy dość fajny zespół. Oczywiście wiele przygód, górek i dołków przed nami! Mamy nad czym pracować, jakąś wizję co do naszych aktywności też mam i pewnie będę się starała aby wizję przekuć w realia. Czas zweryfikuje jak nasza wspólna przyszłość się ułoży i gdzie nas poniesie. Wiecie jak to jest, zaplanujecie sobie wyjazd do Berlina, a okaże się, że trzeba zostać w rodzinnym mieście, bo coś się wydarzyło i z planów nici. 😉
Nie mniej, szybciutko opiszę Wam jak obecnie postrzegam Iggy’ego, po to abym mogła do tego opisu wrócić za rok i stwierdzić, czy się coś zmieniło, czy moje spostrzeżenia pozostają bez zmian. 😉
Zdecydowanie jest to pies lubiący towarzystwo ukochanego człowieka, trochę miziak, trochę taki gieroj. W momencie eskalacji emocji i wzrostu testosteronu we krwi nad sobą nie panuje co może prowadzić do kłopotów. Uwielbia bawić się z pieskami w ganianego, przeciąganie i zapasy. Ale niech tylko jakiś TTB albo ON idzie spięty i grozi mu patrząc na niego, to zaraz mu chce kości porachować. Ludzie są spoko, o ile nic od niego nie chcą. Długie spacery, wycieczki do lasu czy zabawa w sporty są spoko. Potrzebuje jasnych zasad i pewnej „ręki”. Wszelkie moje wahania powodują jego niepewność.
Dla tych co jeszcze nie widzieli, dla uczczenia i rozluźnienia zapraszam na rocznicowy filmik! 😀