List do samej siebie
Ten wpis jest całkowicie dla mnie. Gdy się zagalopuję, gdy się załamię, stanę w martwym punkcie, żebym do niego wróciła nawet o 3 w nocy. Niech mnie sprowadza na ziemię lub podbudowuje, niech będzie małą gwiazdką na czarnym niebie lub niech przytłacza jak worek cementu.
Zabrałam piesia do Międzylesia
Długo zastanawiałam się czy w ogóle wybrać się na ten event. Głównie ze względu na dość mocno (zwłaszcza w ostatnim czasie) huśtającą się psychikę Frei. Obawiałam się, że może na tyle się przestraszyć, że odmówi jakiejkolwiek współpracy. Z drugiej jednak strony wiedziałam, że na spacerze nie będziemy iść grupą stu psów, że ta ilość zawsze się jakoś rozłoży na tych parę osób i psów przed oraz za nami. Chciałam moją psinę zsocjalizować z pewnym organizacyjnym bałaganem, zupełnie inną atmosferą spacerów niż te, jakie mamy na co dzień, pewnego rodzaju przygodą, obcymi psami przewijającymi się dookoła i innymi rzeczami. A co z tego wyszło?
Czy na pewno wszystko wiesz?
Następnego dnia po wizycie poadopcyjnej, moja Mama zbulwersowanym głosem zadała mi pytanie: „Jeżeli w schroniskach wiedzą, jak mogą zachowywać się psy po adopcji, to dlaczego nigdzie nie ma szkolenia dla przyszłych opiekunów psów adoptowanych aby ich uprzedzić jak to wygląda”? Zaznaczę jeszcze, że poprzedzająca pytanie noc była ciężka, a to za sprawą Frei.